Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Związkowcy domagają się spotkania z Kroes

Treść

Przedstawiciele "Solidarności" Stoczni Gdańsk wysłali list do unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Zarzucają w nim ministrowi Skarbu Państwa Aleksandrowi Gradowi złamanie unijnej dyrektywy o konsultacjach z załogą oraz przekazanie do Brukseli fałszywych danych dotyczących pomocy finansowej udzielonej przez polski rząd zakładom stoczniowym.

"Nikt nie zwrócił uwagi, że dzieje się to wszystko z pogwałceniem polskiego i europejskiego prawa" - napisali związkowcy w odniesieniu do forsowania planu restrukturyzacyjnego przedstawionego przez ministra Grada. Zwrócili przy tym uwagę, iż złamano dyrektywę unijną (2002/14/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dn. 11 marca 2002 roku) mówiącą o konsultacjach z załogą oraz ustawę z 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji. "(...) zgodnie z polskim prawem, osoby nieprzestrzegające ww. ustawy podlegają karze ograniczenia wolności albo grzywny" - napisali w liście. Jednocześnie zarzucili rządowi, iż nie przedstawił szczegółowych wyliczeń pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk. "W związku z tym, iż dostaliśmy dokumenty mówiące o prawdziwej wielkości pomocy publicznej przyznanej naszej stoczni z Najwyższej Izby Kontroli, wystąpiliśmy przeciwko premierowi Donaldowi Tuskowi do Prokuratury, ponieważ premier naszego rządu podaje nieprawdziwe dane na skutek czego żąda się od nas ograniczenia mocy produkcyjnych, zamknięcia dwóch pochylni i zwolnień załogi"
- tłumaczą.
- Zamknięcie dwóch pochylni przez Komisję Europejską nie daje gwarancji rentowności dla produkcji statków - ocenił zastępca przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". - Chcemy się spotkać z panią komisarz i wyjaśnić, że mimo iż obietnice KE są dla nas iskierką nadziei, to nie satysfakcjonują pracowników stoczni. Może właściciela tak, ale nie pracowników stoczni - dodał.
- Nie mogę potwierdzić, że pani Kroes otrzymała ten list, jednak sądzę, iż jak tylko go otrzyma, wystosuje do polskich związkowców zaproszenie - powiedział nam rzecznik komisarz ds. konkurencji Jonathan Todd. Decyzje w sprawie ustalenia daty spotkania mogą zapaść jeszcze dzisiaj.
Według stoczniowców, w czasie debaty telewizyjnej, która odbyła się 18 maja br. w Politechnice Gdańskiej, Tusk powiedział, że stocznia gdańska otrzymała blisko 700 mln zł pomocy publicznej. Załoga twierdzi, że pomoc była znacznie niższa i wyniosła 86,5 mln złotych. W uzasadnieniu wniosku do prokuratury związkowcy zacytowali słowa premiera, który powiedział, że trwają negocjacje rządu z Komisją Europejską i inwestorem, który "wpisał do planu restrukturyzacji kwotę 600-700 milionów pomocy publicznej otrzymaną przez Stocznię Gdańską". Tymczasem, jak argumentują stoczniowcy, Najwyższa Izba Kontroli w wystąpieniu pokontrolnym w grudniu ub.r. wskazała, że stocznia otrzymała pomoc o wartości 86,5 mln złotych. Rząd odpowiada, iż działanie stoczniowców ma charakter polityczny. Prokuratura musi przeprowadzić obecnie postępowanie przygotowawcze i po nim zdecyduje o ewentualnym wszczęciu lub niewszczęciu śledztwa, co może potrwać około 30 dni.
Z kolei w liście skierowanym do unijnej komisarz Kroes stoczniowcy proszą o szybkie spotkanie, gdyż obawiają się, że może ona podjąć decyzję o losach Stoczni Gdańsk na podstawie fałszywych przesłanek.
Anna Wiejak, PPT
"Nasz Dziennik" 2009-06-04

Autor: wa