Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Westerplatte dla wybranych

Treść

Blisko 100 mieszkańców Gdańska nie zostało dopuszczonych do pomnika na Westerplatte podczas obchodów wybuchu II wojny światowej, mimo że w poprzednich latach nie reglamentowano dostępu do monumentu. Mieszkańców Gdańska, którzy jak co roku zjawili się wczoraj na Westerplatte, aby wziąć udział w obchodach kolejnej rocznicy agresji III Rzeszy na Polskę, spotkała niemiła niespodzianka. Jak się okazało, miejsce przed pomnikiem zostało zarezerwowane jedynie dla osób z zaproszeniami, co w poprzednich latach nie miało miejsca. Bezpośrednio przed pomnikiem stanęła więc grupka przedstawicieli administracji rządowej i samorządowej, harcerze oraz nieliczni kombatanci. Pozostali uczestnicy musieli się zadowolić dalszymi miejscami poza kordonem policji i BOR, mimo że nie brakowało go przed pomnikiem i alejkami wokół. Osoby reprezentujące Młodzież Wszechpolską miały usłyszeć od oficera BOR, że stanowią zagrożenie dla premiera. Zaskoczeni ograniczeniem dostępu do pomnika ludzie próbowali interweniować u zmierzającego na uroczystość premiera Donalda Tuska. Jak co roku przychodzimy, a w tym roku nie zostaliśmy wpuszczeni, czy w dalszym ciągu będziecie dziękować nam za naszą obecność w tym miejscu i naszą pamięć o tych tragicznych wydarzeniach? - pytali mieszkańcy Gdańska. Donald Tusk krzyknął, że to załatwi, ale skończyło się tylko na obietnicach. Dlatego gdańszczanie głośno wyrażali swoje oburzenie. - To nie 1 Maja, nas partia nie przysłała, przyszliśmy z własnej woli - krzyknął ktoś z zebranych. Gdańszczanie mogli złożyć kwiaty dopiero po zakończeniu oficjalnych uroczystości. ZB "Nasz Dziennik" 2008-09-02

Autor: wa