Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stokłosa chce się ujawnić?

Treść

Obrona poszukiwanego listem gończym byłego senatora Henryka Stokłosy musi wykazać, że nie przebywa on w Polsce i ma na to trzy tygodnie - zdecydował wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie. To warunek, by poszukiwany za oszustwa podatkowe i udział w aferze korupcyjnej w Ministerstwie Finansów Stokłosa mógł ewentualnie otrzymać list żelazny gwarantujący mu możliwość składania zeznań z wolnej stopy. Śledczy chcą postawić Stokłosie zarzut uzyskiwania nienależnych umorzeń podatków dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami. On sam zaś przekonuje w wydawanych za pośrednictwem żony i adwokatów oświadczeniach, że jest niewinny, a cała sprawa ma charakter polityczny. Adwokaci Stokłosy ubiegają się o list żelazny dla niego po raz drugi. Za pierwszym razem, w czerwcu, sąd im tego odmówił. Prokuratura była przeciwko wydaniu listu żelaznego. Sprzeciw podtrzymuje. Zdaniem prokuratora Roberta Kiełka, nie jest wykluczone, że Stokłosa przebywa w kraju. Takie prawdopodobieństwo potwierdza dokument z Komendy Głównej Policji, który prokurator przedłożył sądowi. - Nie mam z nim kontaktu i nawet o to nie zabiegam. Nie muszę wiedzieć, gdzie on jest - nie jest mi to do niczego potrzebne, by skutecznie reprezentować jego interesy - twierdzi z kolei w rozmowach z dziennikarzami adwokat Stokłosy Zbigniew Ćwiąkalski. Sąd Okręgowy badający sprawę na niejawnym posiedzeniu udzielił obronie byłego senatora 3-tygodniowego terminu na wykazanie, że faktycznie przebywa on poza Polską. Tak napisał sam Stokłosa w oświadczeniu z września - sąd chce to dodatkowo uwiarygodnić. Sąd zaznaczył, że to go do niczego nie zobowiązuje, ale w pierwszej kolejności musi ustalić, czy osoba poszukiwana faktycznie jest za granicą. Zdaniem Ćwiąkalskiego, spełnienie żądania sądu może być jednak trudne, ponieważ Stokłosa ścigany jest europejskim nakazem aresztowania. - Cała trudność polega na tym, by przekonać sąd, że pan Stokłosa przebywa za granicą, ale jednocześnie nie umożliwić zatrzymania i wydania go do Polski - twierdzi obrońca kontrowersyjnego biznesmena. Prokuratura podejrzewa, że Sto kłosa (senator w latach 1989-2005) uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów, a także sędzią z Poznania. Latem 2006 r. zabezpieczono dokumenty finansowe firm Stokłosy. W grudniu 2006 r. zarzut korupcji przedstawiono doradcy prawnemu biznesmena, 67-letniemu Marianowi J. Zatrzymano też dyrektor finansową firmy Stokłosy. Śledczy chcą postawić Stokłosie zarzut uzyskiwania nienależnych umorzeń podatków dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami. Wydanie listu żelaznego gwarantowałoby byłemu senatorowi ściganemu międzynarodowym listem gończym, na którego wydano europejski nakaz aresztowania, że uniknie aresztowania w tej sprawie i będzie mógł sam stawić się do prokuratury, by złożyć wyjaśnienia. Jest to też gwarancja odpowiadania przed polskim sądem z wolnej stopy do czasu wydania prawomocnego wyroku. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-10-30

Autor: wa