Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spekulanci zarabiają na deprecjacji złotego

Treść

Skandynawski bank Nordea, który wczoraj opublikował raport o złotym, uważa, że nasza waluta jest niedoszacowana. Zdaniem Andersa Svendsena, starszego analityka banku w Kopenhadze, za rok euro będzie kosztowało 3,75 złotego. Jednak część ekonomistów się obawia, iż korzystne raporty zagranicznych instytucji na temat wzmocnienia złotego i dobrych perspektyw naszej gospodarki mogą być elementem gry spekulacyjnej, która po chwilowym wzmocnieniu kursu złotego, nagle strąci w dół naszą walutę. Osłabienie złotego jest groźne zarówno dla państwa, jak i dla naszego sektora bankowego. Jeżeli obecny kurs złoty - euro utrzymałby się w marcu, koszty obsługi zadłużenia zagranicznego kraju byłyby wyższe o 900 mln złotych. Szef Narodowego Banku Polskiego deklaruje wolę obrony złotego i wzmocnienia jego kursu.

Grupa bankowa Nordea opublikowała korzystny raport o złotym oraz o perspektywach polskiej gospodarki w bieżącym roku. Bank dostrzega spowolnienie w naszym kraju związane ze spadkiem koniunktury w otoczeniu, ale ocenia, że już w 2010 r. nastąpi odbicie. Nasza waluta jest, według Nordei, niedowartościowana. Analityk banku Anders Svensen ocenił dla agencji Bloomerga, że złoty w nadchodzących miesiącach będzie podlegać aprecjacji. - Za rok euro będzie kosztowało 3,75 zł - prognozuje.
Wczoraj prezes NBP Sławomir Skrzypek wydał oświadczenie, w którym stwierdza, iż w ocenie NBP sytuacja makroekonomiczna Polski nie uzasadnia tak znacznego osłabienia złotego wobec euro, z jakim mieliśmy do czynienia od początku roku. "NBP może podjąć działania w celu uniknięcia niekorzystnego oddziaływania wahań kursowych na gospodarkę" - napisano w oświadczeniu. "Intensyfikacja wymiany informacji i koordynacja działań pomiędzy bankami centralnymi Europy Środkowowschodniej może sprzyjać ich skuteczności - stwierdził prezes NBP. Komunikat stanowi zapowiedź możliwej skoordynowanej interwencji banków centralnych naszego regionu na rynku walutowym w celu wzmocnienia słabnących walut narodowych.
Korzystne prognozy Nordei zbiegły się w czasie z równie dobrym raportem banku Goldman Sachs, który także przewiduje zmianę trendu na rynku walutowym i wzmocnienie złotego w nadchodzących miesiącach.
Kurs naszej waluty spędza sen z powiek politykom i finansistom. Dalsze osłabienie złotego stało się groźne zarówno dla państwa, jak i dla naszego sektora bankowego. - Jeżeli obecny kurs złoty - euro utrzymałby się dłużej, koszty obsługi zadłużenia zagranicznego kraju byłyby wyższe o 900 mln zł - szacuje resort finansów. Rząd, układając budżet, liczył na to, że złoty będzie na poziomie 3,51 zł za euro. Największe spłaty zadłużenia przypadają na koniec marca. Na rolowanie długów Polska potrzebuje pożyczyć w tym roku 150 mld złotych.
Dalsza deprecjacja złotego może też uderzyć w banki. Największym problemem w tym sektorze są obecnie kredyty hipoteczne, denominowane przeważnie we frankach szwajcarskich. Udzielono ich na kwotę ok. 150 mld złotych. "Financial Times" zwrócił uwagę, że jeżeli złoty pozostanie na obecnym poziomie przez dalszych 6-12 miesięcy, a wskutek kryzysu liczba bezrobotnych w Polsce wzrośnie - to klienci masowo przestaną spłacać kredyty, a banki będą musiały zwiększyć odpisy na złe długi i... liczyć straty. Drugim problemem dla banków są opcje walutowe, na których rozliczenie również wpływa kurs naszej waluty. Przy słabnącym złotym firmy - będące dłużnikami banków z tytułu opcji - nie będą w stanie spłacić wierzytelności i zaczną "uciekać" w upadłość, co grozi gigantycznymi stratami w sektorze bankowym. Strat nie unikną też banki w razie podjęcia rozmów układowych z przedsiębiorstwami-dłużnikami, ponieważ łączy się to z redukcją należności z opcji lub rozłożeniem ich na raty.

- Moim zdaniem, korzystne raporty takich banków, jak Nordea czy Goldman Sachs, nie są wiarygodne - ocenia prof. Aleksander Krzymiński z WSKSiM. - Są elementem gry na rynku, ale nie odwrócą długofalowo tendencji do deprecjacji naszej waluty. Wiele instytucji gospodarczych i finansowych na świecie jest dzisiaj zainteresowanych tym, aby złoty był nieoszacowany i jak najsłabszy, ponieważ to umożliwi im tanie wykupienie majątku, zwłaszcza ziemi w Polsce - twierdzi prof. Krzymiński. Również finansista Jerzy Bielewicz ostrzega, że to nie koniec spadku złotego. - Sytuacja w sferze zadłużenia państwa, jak i w sektorze bankowym, jest tak dramatyczna, że trudno przypuszczać, aby złoty mógł trwale aprecjować - twierdzi Bielewicz.
Bardziej optymistycznie zapatruje się na tę kwestię prof. Andrzej Kaźmierczak z SGH. - Złoty jest niewątpliwie niedoszacowany, a więc może się tylko wzmocnić - uważa Kaźmierczak, ale przypomina, że z drugiej strony - na osłabienie polskiej waluty może wpływać stałe pogarszanie się naszego bilansu obrotów bieżących z zagranicą. Wysoki ujemny bilans świadczy o nierównowadze strukturalnej państwa. - Moim zdaniem, NBP będzie interweniował dla wzmocnienia złotego, będą też napływać środki z UE. Te czynniki powinny odwrócić trend spadkowy - przewiduje Kaźmierczak.
- Nasza waluta jest bardzo "wahliwa" - przyznaje profesor SGH. Wpływa na to, jego zdaniem, zarówno sytuacja gospodarcza kraju, jak i działania spekulacyjne, bieżące przepływy kapitałowe czy wreszcie - czynniki psychologiczne. Czasem jedna wypowiedź ze strony osoby mającej wpływ na gospodarkę znajduje odbicie w notowaniach.
- Polski rynek walutowy jest bardzo płytki, każda nawet niewielka transakcja może znacząco wpłynąć na kurs złotego - wyjaśnia profesor Kaźmierczak.
Obecnie widoczne są sprzeczne tendencje na tym rynku i w krótkim okresie złoty może ulegać im naprzemiennie. Zasadniczo obserwujemy wycofywanie kapitału zagranicznego z Polski, co widać po spadkach na giełdzie. Akcje są sprzedawane przez zagranicznych inwestorów, a uzyskane środki w złotych zamieniane na euro odpływają za granicę. To osłabia złotego. Na deprecjację naszej waluty przemożny wpływ wywiera też gigantyczne zadłużenie zagraniczne Polski, wymagające ciągłego pozyskiwania przez rząd walut obcych. Z drugiej strony - raporty wielkich banków zagranicznych na temat przewidywanej aprecjacji złotego oddziałują w kierunku przeciwnym: sugerując podmiotom spekulującym grę na wzmocnienie złotego, miewają czasem charakter samospełniającej się przepowiedni. Ten sam skutek mają deklaracje przedstawicieli międzynarodowych instytucji - Unii Europejskiej i MFW o gotowości udzielenia pomocy krajom Europy Środkowowschodniej oraz ostrzeżenia o ewentualnej interwencji krajowych banków centralnych. Jaki będzie skutek ścierania się tych trendów - czas pokaże.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-02-24

Autor: wa