Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sondażowa demokracja

Treść

Wynik sondażu przeprowadzonego na mniej więcej tysiącu mieszkańców Warszawy ma uzasadnić decyzję, że w centrum stolicy Polski nie powstanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłosiła, że 71 proc. warszawiaków takiego pomnika nie chce. Wiceprzewodnicząca Platformy jako prezydent miasta z równą troską do zdania warszawiaków w sprawie deklaracji budowy pomnika, którego powstanie jest jedynie kwestią czasu, nie podchodzi jednak do opinii mieszkańców stolicy w sprawach, które bezpośrednio determinują jakość ich życia.
Politycy PO podczas medialnych debat długo i usilnie przekonywali, że nie ma potrzeby upamiętniać pomnikiem w centrum stolicy Polski ofiar katastrofy smoleńskiej i kombinowali, jak decyzję w tej sprawie obronić przed społeczeństwem. Z pomocą przyszła wreszcie wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Hanna Gronkiewicz-Waltz, która oprócz bycia politykiem PO jest również prezydentem Warszawy. "Nie" dla pomnika uzasadnić miał sondaż przeprowadzony wśród mieszkańców stolicy.
Tym razem w ramach cyklu badań "Barometr Warszawski" po ankietach "Czy widział/a Pan/i taką wersję syrenki?" oraz "Jak Pan/i ocenia działania prezydent warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz?" prezydent postanowiła zwrócić się do mieszkańców Warszawy, by przesądzili o tym, czy w centrum stolicy Polski upamiętnione zostaną ofiary katastrofy smoleńskiej. Warszawiaków zapytano, czy chcą kolejnego pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy. Kolejnego, bo jako upamiętniający ofiary policzono już ten, który znajduje się na cmentarzu Powązkowskim.
Pytanie brzmiało: "Czy Pana/Pani zdaniem, oprócz pomnika, który stanął na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, powinien stanąć w centrum stolicy drugi pomnik upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem?". Ogłoszone we wtorek wyniki ankiety wskazują, że wśród przepytanych 1100 ankietowanych 71 proc. stwierdziło "zdecydowanie nie" bądź "raczej nie" dla budowy pomnika. "Zdecydowanie tak" i "raczej tak" dla pomnika zadeklarowało 25 proc. badanych. W mediach cytowano prezydent Warszawy, która - odnosząc się do budowy pomnika - w obliczu wyników ankiety mówiła, że cały czas istnieje "normalna procedura" w jego sprawie, która jest "otwarta dla każdego", wspominając o perspektywie pięcioletniej.
To, jak bardzo Hanna Gronkiewicz-Waltz liczy się ze zdaniem mieszkańców - nawet jeśli kilkaset osób miałoby zdecydować za całe polskie społeczeństwo - mogłoby z jednej strony budzić podziw, ale z drugiej niepokój, że prezydent stolicy nie potrafi podjąć tak błahej decyzji, czy postawić pomnik, czy nie. Mogłoby, gdyby nie faktyczne powody przeprowadzenia ankiety w tej sprawie, które sprowadzają się do sprokurowania uzasadnienia dla partyjnej linii Platformy Obywatelskiej niechętnej przypominaniu o katastrofie smoleńskiej.
O tym, jak faktycznie Hanna Gronkiewicz-Waltz liczy się ze zdaniem mieszkańców Warszawy, świadczą choćby decyzje prezydent Warszawy w odniesieniu do kwestii, które bezpośrednio wpływają na ich codzienne życie. Gronkiewicz-Waltz nie kwapi się z zapytaniem warszawiaków o przyzwolenie na prywatyzację Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, którego sprzedaż może wpłynąć w przyszłości na niekorzystne dla odbiorców kształtowanie się cen energii cieplnej. I to mimo że referendum w tej sprawie postuluje opozycja. Z równą wagą nie traktuje też wyników swoich ankiet. W innym sondażu w ramach "Barometru Warszawskiego" zbadano skłonność mieszkańców stolicy do płacenia więcej za bilety komunikacji miejskiej. Mimo że 53 proc. ankietowanych stwierdziło "raczej się nie zgadzam" lub "całkowicie się nie zgadzam", podwyżka już wkrótce stanie się faktem.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-06-30

Autor: jc