Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przez nieudacznictwo dowództwa giną żołnierze

Treść

Z gen. Waldemarem Skrzypczakiem, byłym dowódcą Wojsk Lądowych i szefem Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe operującej w Iraku, rozmawia Łukasz Sianożęcki
Wiemy już od pewnego czasu, że w związku z okresem letnim Talibowie przeszli do ofensywy. Wczorajsza śmierć kaprala Stypuły jest jej konsekwencją. Dlaczego pomimo ostrzeżeń ekspertów i wojskowych dowództwo nic nie robi, by takim wypadkom zapobiec?
- To prawda. Talibowie są w ofensywie, mają dużą swobodę manewru. To znaczy działają praktycznie bez zagrożenia. Z tej ich swobody widać doskonale, że dowództwo w Polsce jest bezradne. Dowództwo operacyjne nie wie, co robić, a przy tym twierdzi, że nic się nie dzieje. Nie jest to sytuacja normalna. Normalne też nie jest to, że w ciągu 10 dni ginie 3 żołnierzy, a 14 zostaje rannych. Więc ja, jako dowódca, chciałem zapytać dowódców operacyjnych, czy takie straty w ciągu jednego tygodnia uważają za sytuację normalną.
Czyli dowództwo nie tyle nie jest w stanie nic z tą sprawą zrobić, ile tak naprawdę nic z nią nie robi...
- Właśnie tak. Powtarzam: oni twierdzą, że nic się nie dzieje. Jeśli dowództwo operacyjne tak uważa przy trzech ofiarach śmiertelnych i kilkunastu rannych, to ja się pytam, dokąd to zaprowadzi Polską armię.
Podobno rozważano wysłanie w rejon naszej misji żołnierzy z odwodu, aby mogli wzmocnić kontyngent na czas wzmożonej aktywności terrorystów.
- Odwód 400 żołnierzy niczego nie rozwiąże. Wielokrotnie powtarzałem, że nasze siły w Ghazni powinny wynosić minimum 4 tysiące. Kilkuset dodatkowych ludzi nie rozwiąże problemu polskiego wojska, jakim jest brak kontroli nad prowincją. I tu nie chodzi tylko o liczbę żołnierzy. Trzeba by doposażyć wojsko m.in. w środki rozpoznawcze i zmienić taktykę.
Jesteśmy w stanie ocenić siłę talibów?
- To bardzo dobre pytanie. W pierwszym rzędzie powinno być skierowane do dowódcy operacyjnego gen. Edwarda Gruszki. Czy dowódca operacyjny zna siły przeciwnika w rejonie? W mojej ocenie, na pewno nie zna. A już z całą pewnością nie wie wszystkiego na ten temat.
Z jednej strony rozważana jest możliwość wysłania dodatkowych żołnierzy, a z drugiej coraz głośniej mówi się o wycofywaniu naszego kontyngentu z Afganistanu...
- To jest na pewno niepokojące. Jednak bardziej niebezpieczne są słowa dowódcy operacyjnego, na które ponownie zwracam uwagę, a mianowicie, że w jego opinii, w Afganistanie nie dzieje się nic niezwykłego. W mojej ocenie, jeśli mamy tyle ofiar w tak krótkim okresie, to ktoś, kto jest za to odpowiedzialny, natychmiast powinien być zwolniony do cywila. Jestem zbyt doświadczonym żołnierzem, żeby uwierzyć w to, że nic się nie dzieje. To jest kolejny sygnał dla naszych dowódców, że należy coś z naszym kontyngentem w Afganistanie zrobić. Dość zaniedbań! Nie można dopuszczać do takich zaniedbań politycznych i wojskowych, które kosztują życie naszych żołnierzy. W mojej opinii, jest to zwyczajne nieudacznictwo.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-06-28

Autor: jc