Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Posłowie chcą zapytać o kontakty z WSI

Treść

Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka zaprosiła na dzisiejsze posiedzenie marszałka Bronisława Komorowskiego. Posłowie zamierzali zapytać marszałka o jego kontakty z funkcjonariuszami WSI i jego rolę w sprawie działań służb specjalnych wobec członków Komisji Weryfikacyjnej WSI. Tymczasem jak się dowiedzieliśmy, Bronisław Komorowski na posiedzeniu komisji się nie zjawi. Zamiast spotkania z posłami wybrał wizytę w Brukseli i udział w otwarciu wystawy poświęconej Bronisławowi Geremkowi. Mówić najogólniej, będziemy chcieli zapytać pana marszałka Bronisława Komorowskiego, o ile w ogóle pojawi się na posiedzeniu komisji, o jego kontakty z funkcjonariuszami WSI i rolę, jaką odegrał w sprawie działań służb specjalnych wobec członków Komisji Weryfikacyjnej WSI - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceprzewodniczący komisji. Nazwisko Bronisława Komorowskiego jak mało którego obecnie polityka kojarzy się z prywatnymi kontaktami z funkcjonariuszami zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych. Agentów WSI nie brakuje w samym otoczeniu marszałka Sejmu; jednym z nich miał być, jak wynika z raportu z likwidacji WSI, zdymisjonowany niedawno szef Biura Prasowego Sejmu i bliski współpracownik Komorowskiego - Jarosław Szczepański ps. "Trevor" [Szczepański zaprzecza - przyp. red.]. Zastanawiające kontakty Dziś wiadomo już, że zanim doszło do akcji ABW wobec członków Komisji Weryfikacyjnej WSI i dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego, w mediach pojawiły się informacje o tym, że Komisja Weryfikacyjna zamierza pilnie przesłuchać Bronisława Komorowskiego, a wezwanie ma związek ze sprawą podsłuchów wobec członków Komisji Obrony Narodowej z 2000 roku. Kolejne medialne doniesienia mówiły, że nazwisko Komorowskiego pojawi się w aneksie do raportu z likwidacji WSI. W październiku 2007 r. w wywiadzie dla Radia Zet Komorowski komentował: "Macierewicz powinien zniknąć". A w listopadzie 2007 r. marszałek Sejmu spotkał się z Aleksandrem Lichockim, byłym pułkownikiem WSI - jak wynika z protokołu przesłuchania Komorowskiego z 24.07 br. - znanym mu od 1990 roku. Obecny marszałek Sejmu był wówczas wiceszefem MON, a Lichocki - szefem jednej z komórek wywiadu. Po spotkaniu z Lichockim - podobno na prośbę posłanki PO Jadwigi Zakrzewskiej - Komorowski spotkał się z kolejnym człowiekiem WSI - pułkownikiem Leszkiem Tobiaszem. Teraz Tobiasz jest świadkiem w sprawie, która posłużyła do rewizji w domach członków Komisji Weryfikacyjnej WSI, a Lichocki - oskarżonym, który, według nieoficjalnych informacji, nader chętnie współpracuje z organami ścigania, składając zeznania mogące posłużyć w "niszczeniu Komisji Weryfikacyjnej". - Chcemy, by pan marszałek wyjaśnił wszystkie okoliczności swoich kontaktów z Lichockim i Tobiaszem, czy ma w tej sprawie czyste sumienie i czy nie zostało złamane prawo - zaapelował Mariusz Kamiński, rzecznik klubu PiS. Co zeznał Szeremietiew Czy jednym z powodów tego działania było zablokowanie i zabezpieczenie materiałów w sprawie, w której Komisja Weryfikacyjna już w listopadzie zamierzała przesłuchać Bronisława Komorowskiego? Na kilka tygodni przed przejęciem dokumentów przez SKW komisja przesłuchała Romualda Szeremietiewa. Jak powiedział nam jeden z członków Komisji Weryfikacyjnej WSI, zeznania Szeremietiewa "były mocne" i "niekorzystne dla Komorowskiego". Były wiceszef MON, którego zapytaliśmy o sprawę, swoich zeznań ujawniać nie chce, przyznaje jednak, że przed komisją zeznawał. Potwierdza także, że jego zeznania dotyczyły również Bronisława Komorowskiego. - Mówiłem o okolicznościach, w których doszło do zdarzeń, jakie potem spowodowały, że przestałem być wiceministrem. I oczywiście o tym, że w tym wszystkim odegrały bardzo istotną rolę służby specjalne, zwłaszcza pułkownik Kazimierz Mochol - mówi Romuald Szeremietiew. Jeszcze w tym miesiącu prawdopodobnie zakończy się proces o rzekomą "korupcję" wytoczony Szeremietiewowi osiem lat temu. Wszystko wskazuje na to, że były wiceszef MON zostanie przez sąd oczyszczony z zarzutów. Już wcześniej, 18 grudnia 2006 r., sąd uniewinnił z zarzutów łapownictwa asystenta Szeremietiewa - Zbigniewa Farmusa. Działania służb i wymiaru sprawiedliwości miały zostać przed laty wszczęte z inspiracji Bronisława Komorowskiego. O tym również - jak się dowiedzieliśmy - mówił Romuald Szeremietiew podczas przesłuchania przed Komisją Weryfikacyjną WSI. - Wtedy ministrem obrony narodowej był przecież Bronisław Komorowski. On sam przyznał, że zarządził działania WSI w stosunku do mnie i Farmusa. To nie jest żadna tajemnica. O tych okolicznościach mówiłem - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Szeremietiew. Choć on sam nie chce o tym rozmawiać, według nieoficjalnych informacji, Romuald Szeremietiew podzielił się z komisją posiadanymi informacjami na temat możliwości nieprawidłowości w przetargu na samolot wielozadaniowy - przetargu pilotowanym przez Bronisława Komorowskiego. Co więcej - przetargu, który spowodował, że na przełomie 2000 i 2001 r. WSI podsłuchiwały i inwigilowały członków sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Czy działania Komisji Weryfikacyjnej WSI stanowiły takie zagrożenie dla marszałka Komorowskiego, że zdecydowano się wykorzystać znanych mu funkcjonariuszy WSI, by skompromitować Komisję Weryfikacyjną i przejąć "niebezpieczne" dokumenty? Marszałek Bronisław Komorowski był wczoraj nieuchwytny. W miniony piątek o sprawę publicznie próbowali go pytać posłowie Prawa i Sprawiedliwości, wzywając, by pojawił się na komisji. Odpowiadając na sugestie posłów PiS dotyczące sprawy, Komorowski stwierdził, że w "rzeczywistości sytuacja była jeszcze gorsza", i precyzował: - Bo to niestety członkowie Komisji Weryfikacyjnej WSI pana Antoniego Macierewicza spotykali się nie tylko z oficerami WSI, ale również z oficerami dawnych służb komunistycznych i to niestety miały te spotkania charakter korupcyjnych spotkań - powiedział Komorowski. Na tę wypowiedź Macierewicz oświadczył z trybuny sejmowej, że zgłasza sprawę Komorowskiego do Komisji Etyki Poselskiej. - Mógłbym się na ten temat wypowiadać wyłącznie w formie spekulacji, a tego nie chcę. Mam nadzieję, że prędzej czy później opinia publiczna będzie miała dostęp do tych materiałów i wszystko się wyjaśni - mówi Romuald Szeremietiew. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-09-23

Autor: wa