Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Posiedzenie w ciągu miesiąca

Treść

Nie później niż za miesiąc powinno się odbyć posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości dotyczące uruchamiania na terenie Rosji telefonu należącego do prezydenta Lecha Kaczyńskiego

- Przygotowaliśmy wniosek o takie posiedzenie, podpisała się pod nim jedna trzecia członków komisji, co oznacza, że jej przewodniczący musi ją zwołać - mówi poseł Stanisław Piotrowicz (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. - Przewodniczący, poseł Ryszard Kalisz, najpóźniej w ciągu miesiąca powinien zwołać takie posiedzenie - wskazuje parlamentarzysta.
Piotrowicz oczekuje, że stawią się na nie przedstawiciele prokuratury w podobnym składzie, jak to miało miejsce kilka dni temu, kiedy obecni byli prokurator generalny Andrzej Seremet, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Jerzy Artymiak i szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.

Seremet bez obaw
Po tym posiedzeniu Seremet powiedział, że nie ma obawy, aby telefon prezydenta Lecha Kaczyńskiego znaleziony na miejscu katastrofy smoleńskiej zawierał informacje niejawne albo takie, które mogą szkodzić państwu. Skąd ta wiedza?
- Prokurator generalny ma podstawy w materiale prokuratorskim do takich stwierdzeń - wyjaśnia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prok. Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej.
Eksperci od kryptologii i bezpieczeństwa teleinformatycznego stwierdzają jednak, że nawet informacje prywatne mogą być wykorzystane w celach operacyjnych przez służby obcego państwa. - Wszelkie informacje są ważne, nawet jeśli one dotyczyły typowo prywatnego życia, to mogą mieć skutki dla poznania określonej osoby, w tym przypadku głowy państwa - mówi Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa informacji i były oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jak podkreśla prof. Jerzy Urbanowicz (PAN), były doradca ds. kryptografii i teleinformatyki SKW, z telefonu można pozyskać szereg informacji, np. o miejscach pobytu jego posiadacza. - Telefon, zwłaszcza prezydenta, jest cenną rzeczą dla służb obcego państwa - podkreśla. - Zawiera informacje o danym człowieku - dodaje.
Kister podkreśla, że polskie służby nienależycie zareagowały bezpośrednio po katastrofie, zwłaszcza z odpowiednim zabezpieczeniem np. telefonów i innych nośników elektronicznych. - Sytuacja, jaka wówczas zaistniała, faktycznie zagrażała jakimś obszarom bezpieczeństwa. Jakim - to trudno powiedzieć, ponieważ nie znamy szczegółów - ocenia. - Istnieje możliwość zdalnego wykasowania zawartości telefonu. Określone organy w Polsce powinny spróbować to zrobić, jeżeli te telefony ofiar katastrofy miały taką możliwość - zaznacza. Nawet jeśli nie było tam informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa.

Bateria informacji
- Informacje z tego telefonu już raczej zostały wykorzystane. Należy przypuszczać, że pozwalały na jakieś chwilowe podejmowanie konkretnych decyzji, dezinformacji, próby storpedowania jakiegoś projektu, działania czy też wpłynięcia na osobę bądź jej otoczenie poprzez posiadanie informacji wrażliwych - mówi Kister.
Eksperci z wrocławskiego laboratorium odzyskiwania danych HDLab podkreślają, że w przypadku telefonu prezydenckiego Nokia 6310i istnieje możliwość odczytania całości pamięci, a nawet danych wcześniej skasowanych. - Odzyskiwanie danych z telefonu komórkowego to proces dwuetapowy - mówi Radosław Skrzypczak, specjalista z firmy HDLab. - Pierwszym etapem jest odczyt pamięci. W nowszych telefonach jest to możliwe tylko przy użyciu specjalistycznego sprzętu, jednak w przypadku modelu takiego jak Nokia 6310i wystarczy prostsze, nawet przenośne urządzenie. Drugi etap to analiza zebranych informacji. Posiadając kopię pamięci telefonu, można ją analizować w dowolny sposób i przez dowolny okres - dodaje.
HDLab podkreśla, że ten model Nokii miał wprawdzie niewielką pamięć, ale telefony będące w posiadaniu innych uczestników tragicznego lotu były zdecydowanie bardziej zaawansowane. Istotne jest także, że odczytanie zawartych w nich informacji nie pozostawia żadnych śladów. - Prawidłowo przeprowadzony odczyt danych nie pozostawia żadnych śladów w większości modeli telefonów. Nie ma możliwości późniejszego sprawdzenia, czy dane były odzyskiwane, czy nie - podkreśla Skrzypczak.

Wyłączenie niezasadne
Z kolei prawnicy krytykują przyjęcie przez prokuraturę kwalifikacji prawnej ograniczonej tylko do kradzieży impulsów. - Jeżeli jest podejrzenie popełnienia przestępstwa w tej sprawie, to oczywista jest dla mnie kwalifikacja - uzyskanie dostępu do informacji, do której nie miało się prawa - stwierdza karnista prof. Piotr Kruszyński, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim.
Jak informuje płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy NPW, postanowienie o przekazaniu sprawy według właściwości Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wydał prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie kpt. Andrzej Wicherski. O nazwisku prokuratora, który nie chciał wszcząć śledztwa, nie chce natomiast informować Prokuratura Okręgowa w Warszawie. - Nie ma takiej potrzeby - informuje jej rzecznik Dariusz Ślepokura. (Omyłkowo przypisaliśmy tę wypowiedź prok. Zbigniewowi Rzepie). Profesor Kruszyński krytykuje w ogóle sam zamysł wyłączenia tego wątku z prac prokuratury wojskowej. W jego ocenie, ta prokuratura powinna prowadzić wszystkie wątki związane z katastrofą smoleńską. - Prokuratura wojskowa powinna tę sprawę wyjaśnić. Skąd wiadomo, że to nie ma związku z katastrofą? Wszystko może się przyczynić do wyjaśnienia katastrofy. Nie rozumiem decyzji o wyłączeniu tego wątku do prokuratury powszechnej - stwierdza karnista. Dodaje, że prokuratura okręgowa w każdym momencie może podjąć na nowo postępowanie dotyczące uruchamiania telefonu prezydenta.

Zenon Baranowski

Nasz Dziennik Czwartek, 10 maja 2012, Nr 108 (4343)

Autor: au