Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niech Ćwiąkalski to napisze

Treść

Zbigniew Ćwiąkalski nie przyszedł wczoraj na posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która planowała przepytać go z okoliczności odsunięcia z funkcji szefa Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku prokuratora Sławomira Luksa oraz zwolnienia z aresztu członków tzw. gangu obcinaczy palców. Zamiast Ćwiąkalskiego do Sejmu przyjechał wiceprokurator generalny Andrzej Pogorzelski. Część z posłów uznała jednak jego wyjaśnienia za niewystarczające i zażądała szczegółowych informacji na piśmie. Jak poinformował wczoraj posłów prokurator Andrzej Pogorzelski, prokuratura zarzuciła bratu szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka kupno wartego 1,7 mln zł złota, o którym wiedział, że pochodzi z przestępstwa, zaniżenie w zeznaniach PIT przychodu firmy o 1,7 mln zł, uszczuplenie należności podatkowych o 397 tys. zł oraz fałszywe zeznania w sprawie owego złota. Sprawa jednak nie jest obecnie prowadzona. Przed kilkoma dniami jedna z gazet napisała, że brat Bondaryka, współwłaściciel jubilerskiej spółki, jest zamieszany w sprawę z połowy lat 90. przemytu 700 kg złota z Belgii na Białoruś i do obwodu kaliningradzkiego. Cały proceder nie byłby możliwy bez wsparcia ze strony służb specjalnych; tymczasem w tamtym okresie szefem UOP w Białymstoku był właśnie Krzysztof Bondaryk. - Śledztwo w tej sprawie jest jednak zawieszone od 2 października 2006 r., w związku z tym, że trwa proces restrukturyzacji należności publiczno-prawnych. Prokuratura czeka na zakończenie tego procesu - mówił Pogorzelski. Przekonywał również, że to konieczność dokonania analizy sprawy spowodowała, iż postępowanie zostało przeniesione z Białegostoku do Lublina. Wiceprokurator generalny nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego doszło do dymisji prowadzącego postępowanie w tej sprawie prokuratora Sławomira Luksa. Pogorzelski ograniczył się do stwierdzenia, iż "minister ma prawo do takich decyzji". Decyzję o przeniesieniu sprawy z Białegostoku do Lublina resort uzasadniał "wyeliminowaniem wszelkich podejrzeń o brak obiektywizmu prokuratorów zajmujących się sprawą". - Domagamy się szczegółowych wyjaśnień na piśmie. Posłowie nie byli do końca usatysfakcjonowani informacjami, które usłyszeliśmy - powiedział nam poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceszef komisji. Z kolei w sprawie zwolnienia z aresztu członków "gangu obcinaczy palców", którzy dzień po wyjściu na wolność pobili policjantów, Pogorzelski poinformował, że to sąd wyższej instancji podtrzymał decyzję stołecznego sądu okręgowego o zwolnieniu z aresztu. - Wszystkie decyzje zostały zaskarżone przez prokuraturę do sądu apelacyjnego. Ten sąd pod koniec grudnia podzielił zdanie niższej instancji - powiedział Pogorzelski. Wiceprokurator generalny podkreślił, że ta decyzja oznacza opuszczenie aresztu przez jednego oskarżonego - Tomasza R. Jego zdaniem, również sprawa pobicia policjantów na warszawskim Mokotowie wygląda inaczej, niż przedstawiał to portal internetowy "Wprost". - Z dotychczasowych ustaleń wynika, że grupa policjantów po służbie udała się tam z osobami towarzyszącymi prywatnie. W pewnej chwili w tej grupie doszło do sprzeczki - mężczyźni się popychali. Około godz. 3.00 nad ranem obsługa baru poinformowała gości, że zamyka lokal. Wszyscy wyszli więc na zewnątrz i tam znów się pokłócili. Doszło do bójki, w której uczestniczył też Tomasz R. - mówił prokurator Pogorzelski. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-02-08

Autor: wa