Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie dbamy o materialne dowody zbudowania Gdańska przez Polaków

Treść

Z Waldemarem Rekściem z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Gdańsku rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler W Gdańsku, w obrębie pozostałości murów zamku krzyżackiego, w miejscu, gdzie inwestor hiszpański ma zbudować kolejny hotel, odkryto wjazd do pierwotnego grodu. Na który wiek się go datuje? - Mamy dostatecznie dużo informacji w źródłach historycznych potwierdzających fakt zbudowania gdańskiego grodu u ujścia Wisły w drugiej połowie X wieku przez Mieszka I. Wiele wskazuje na to, że pierwotnie centrum tego regionu stanowił gród w Sopocie, wspaniale ostatnio zrekonstruowany, u stóp którego znaleziono resztki portu morskiego. Gród ten został w wieku X spalony, być może podczas opanowywania Pomorza Gdańskiego przez Mieszka I, i nowy gród wraz z portem zbudowano w widłach Motławy i Raduni. Potem był on rozbudowywany, m.in. zbudowano kamienny kościół i rodzaj wieży mieszkalnej. Ale X-wieczny rodowód gdańskiego grodu potwierdziły badania prowadzone na przełomie lat 50-60 przez prof. Konrada Jażdżewskiego. Szczególnie wymowny jest fakt odkrycia dobrze zachowanej tak zwanej konstrukcji hakowej wałów grodowych, będącej rdzennie polskim wynalazkiem z czasów początków państwa polskiego. Tak samo były skonstruowane wały Poznania, Gniezna, Wrocławia i wszystkich innych ośrodków, gdzie tworzyła się polska państwowość. Ostatnie badania cofają już datowanie znalezisk na początek wieku XI. Być może są to efekty rozbudowy grodu już w czasach Bolesława Krzywoustego. Kiedy nastąpił kres tego grodu? - Koniec grodu gdańskiego jest doskonale opisany w kronikach. W roku 1308 Krzyżacy podstępem opanowali wpierw gród, a potem całe miasto, mordując większość mieszkańców. Na jego miejscu zbudowali potężny zamek, zniszczony przez Gdańszczan podczas wojny trzynastoletniej. Wart podkreślenia jest fakt, iż świetnie zachowało się wotum założycielskie, które stanowią szczątki konia. Czy składanie takiego wotum było wówczas zwyczajem? - Owszem, takie wota składano nie tylko w krajach słowiańskich. Jest to wyjątkowo cenne znalezisko, gdyż nie pamiętam, aby coś podobnego - i to tak dobrze zachowanego - znaleziono w innym z liczących się polskich grodów. Co jeszcze zasługuje na uwagę wśród odkopanych rzeczy? - Najcenniejszym znaleziskiem jest doskonale zachowana dolna część bramy z drogą wjazdową. To znalezisko ma duże znaczenie w badaniach historii początków państwa polskiego i architektury tamtych czasów. Jak ważne jest to odkrycie dla samego Gdańska i w skali krajowej? - Odkrycie to nie stanowi jakiejś szczególnej sensacji w tym znaczeniu, że doskonale wiedziano o historii tego miejsca i o tym, iż ziemia na terenie tak zwanego zamczyska kryje całą masę bezcennych skarbów archeologicznych. Można tylko ubolewać nad faktem, że po zakończeniu obchodów 1000-lecia państwa polskiego zaprzestano dalszych badań w tym rejonie. Kilkakrotnie wracała koncepcja stworzenia tam skansenu archeologicznego, ale z różnych powodów kończyło się tylko na wstępnych projektach. Szkoda, bo są to materialne dowody, iż Gdańsk zbudowali Polacy, wyjątkowo rozważnie wybierając jego lokalizację, która pozwoliła temu miastu odgrywać potem przez stulecia tak ważną rolę w dziejach Polski i Europy. Ostatnio podjęto bardziej konkretne działania, ale już na wstępie popełniono rażący błąd, jakim było sprzedanie prywatnemu inwestorowi kamieniczek przylegających do ostatnich zachowanych naziemnych murów zamkowych przy ulicy Wartkiej. Tymczasem aż się prosiło, aby obiekt ten zagospodarować do celów muzealnych właśnie jako część skansenu i lapidarium, gdyż do tej pory w tym rejonie znaleźć można nawet późnoromańskie czy wczesnogotyckie kamienne detale architektoniczne, pochodzące albo z polskiego grodu, albo z krzyżackiego zamku. Cały teren zamczyska powinien być wpierw starannie przebadany archeologicznie i architektonicznie i dopiero wtedy powinny być podjęte jakieś konkretne decyzje odnośnie do dalszych losów tego rejonu. Tymczasem, nie tylko zresztą w tym miejscu, ciągle mamy do czynienia z dziwnym, irracjonalnym chaosem. Wpierw się podejmuje decyzje inwestycyjne, zaczyna się robić wykopy pod budowę i dopiero wtedy, gdy odkrywa się w ziemi prawdziwe skarby, zaczyna się cała kołomyja. Wręcz odnosi się wrażenie, że władzom miasta zupełnie nie zależy na zachowaniu i wyeksponowaniu pomników jego historii, które, jeżeli są ratowane, to tylko i wyłącznie dzięki pełnej determinacji walce różnych społecznych organizacji i stowarzyszeń. Skoro te wykopaliska są tak cenne, dlaczego nikt tego tematu nie nagłaśnia? - Zdumiewający brak zainteresowania mediów dla tak cennych znalezisk jest tylko jednym z przejawów jakiejś dziwnej sytuacji dotyczącej całego starego Gdańska. Przed laty, gdy obecny prezydent miasta Paweł Adamowicz obejmował ten urząd, zaprezentował plan zakończenia odbudowy całego zespołu staromiejskiego i podjęto działania w tym kierunku, na przykład odbudowując bardzo ładnie całą pierzeję na Długim Pobrzeżu. Potem stało się coś bardzo niedobrego i zamiast zakończenia odbudowy w historycznym kształcie lansuje się - i to nie przebierając w środkach - pakowanie, gdzie tylko to możliwe, szkła i betonu, co grozi unicestwieniem piękna jednego z najcenniejszych zespołów staromiejskich świata. W Gdańsku powstała osobliwa "szkoła" architektury, kierowana nie tyle przez architektów, ile przez urbanistów, ze zdumiewającą niechęcią odnoszących się do wszelkiej substancji zabytkowej i z uporem godnym lepszej sprawy usiłujących lansować zabudowę ze szkła i betonu. Możliwe, iż mamy tutaj do czynienia z tym samym, o co chodziło z zamkiem w Ciechanowie, gdzie też rej wodzili urbaniści. Odbudowa w historycznym kształcie eliminuje bowiem większą część potencjalnych wykonawców na rzecz na przykład Pracowni Konserwacji Zabytków. Możliwe też, że są to wpływy ludzi, którym jakoś nie w smak są polskie karty historii Gdańska, o czym swego czasu już rozmawialiśmy. Ale - podkreślam - z tych czy innych powodów w Gdańsku dzieje się coś dziwnego, kompletnie niezrozumiałego, czego innym znakomitym przykładem były wprost niebotyczne problemy z grobem "polskiego Nelsona", admirała Dickmanna, zwycięzcy bitwy pod Oliwą, i absolutna obojętność władz miasta na tę sprawę, skandal z późnoromańskimi piwnicami klasztornymi czy wręcz paranoidalne pomysły zabudowania szkłem i betonem unikatowej w światowej skali Wyspy Spichrzów. To znaczy, że zabytki w Gdańsku nie są dobrze chronione? - Odnosi się wrażenie, że władze miasta nie mają żadnego kompleksowego planu odnośnie do dalszych losów całego gdańskiego zespołu staromiejskiego i można się nie bez powodów obawiać o dalszy los gdańskich zabytków. Owszem, pięknie odnowiono unikatową w światowej skali Zbrojownię, ale dość popatrzeć na wręcz tragiczny stan bazyliki Mariackiej. Miarą zupełnego braku poczucia odpowiedzialności jest zamysł, aby pod Targiem Drzewnym w sąsiedztwie Wieży Więziennej i innych bezcennych zabytków wybudować wielki podziemny, dwupoziomowy parking. Jest oczywiste, że coś takiego zmieni układ cieków i wód gruntowych, grożąc runięciem większych zabytkowych budowli, wzniesionych zwykle na dębowych palach. Już raz, ale wtedy w dobrej wierze, popełniono rażący błąd, obudowując Długie Pobrzeże tak zwanymi ściankami Larsena, drastycznie obniżając poziom wód gruntowych na całym Starym Mieście i potem niemal cudem uratowano grożącą zawaleniem Kaplicę Królewską, a nie wiadomo, jakie będą dalsze tego ujemne konsekwencje. Co rusz władze miasta organizują różne nieprzemyślane konkursy architektoniczne, na które tylko marnuje się społeczne pieniądze. Przed wielu laty nieco podobna sytuacja była w Krakowie i dopiero utworzenie wpływowego Obywatelskiego Komitetu pozwoliło rozpocząć konsekwentnie i rozumnie realizowane prace nad przywracaniem krakowskiemu Staremu Miastu jego piękna. Czas chyba coś podobnego utworzyć w Gdańsku, ale na to są już potrzebne decyzje na szczeblu rządowym. Bo patrząc na rozwój wydarzeń, nie można liczyć na samorząd miejski i wojewódzki. Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków wystosowało pismo do Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z prośbą o ratowanie odkrytego niedawno wykopaliska - planuje się, by było ono w całości przykryte szybą. To jedyny sposób na jego ochronę? - Wydaje się, że dzięki determinacji szeregu organizacji, m.in. Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków, Stowarzyszenia Historyków Sztuki i Gdańskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, sprawa znalazła szczęśliwy finał. Inwestor zobowiązał się odpowiednio zabezpieczyć i wyeksponować znaleziska, co tylko dodatkowo uatrakcyjni budowany obiekt hotelowy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ekspozycję połączyć z planowanym w bliskim sąsiedztwie skansenem archeologicznym. Jest to z jednej strony powód do radości, ale z drugiej - mocno niepokoi fakt, że w tak oczywistej - wydawać by się mogło - sprawie, kolejny już raz to nie władze miasta, tylko organizacje społeczne i działacze klasy prof. Januszajtisa czy dr. Korzeniowskiego ratują dla miasta, Polski i świata cenne pamiątki historyczne. Powtarzam: w Gdańsku dzieje się coś bardzo niedobrego i chyba czas najwyższy na zmiany. Jakie widziałby Pan optymalne rozwiązanie tej kwestii? - Wydaje się, że to optymalne rozwiązanie w odniesieniu do samych wykopalisk znaleziono i chwała za to inwestorowi. Byle tylko budowany obiekt nawiązał architekturą do charakteru miejsca. Niestety, wiele wskazuje na to, że powstanie w tym miejscu - podobnie jak i w jego sąsiedztwie - obiekt rażąco odbiegający od tradycyjnej zabudowy, co może niemal doszczętnie unicestwić panoramę starego gdańskiego portu, który do czasów ostatniej wojny stanowił bodaj najpiękniejszy zabytkowy port świata. Szkoda także wspomnianych kamieniczek przy oryginalnych murach zamkowych, które z całą resztą mogły utworzyć kapitalny i atrakcyjny dla turystów kompleks. Kolejny raz decydentom zabrakło wyobraźni. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-09

Autor: wa