Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Minister Ćwiąkalski będzie łatał dziury

Treść

Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem (PiS), wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Wojciech Wybranowski Jak ocenia Pan pierwsze decyzje personalne ministra sprawiedliwości? - Jestem w stanie zrozumieć, że minister Ćwiąkalski potraktował prokuratorów Barskiego i Engelkinga jako zaufanych ludzi ministra Ziobry i chce się otoczyć swoimi ludźmi. Natomiast mój niepokój budzą decyzje personalne polegające na tym, że na stanowiska ministerialne przywraca się ludzi, którzy pełnili funkcje publiczne w czasach rządów SLD. To świadczy zarówno o braku kadr, jak i nieprzygotowaniu ministra Ćwiąkalskiego do pełnienia takiego stanowiska. Dziś stawia on na ludzi wywodzących się z czasów, które tak PiS, jak i PO ostro krytykowały. Dla mnie nominacja pana Ćwiąkalskiego jest o tyle dziwna, że w gabinecie cieni PO, jako kandydat na ministra sprawiedliwości funkcjonował bądź pan minister Grabarczyk, bądź pani Julia Pitera. Dziwi mnie to, że nominuje się osobę, która nigdy wcześniej nie funkcjonowała w kręgu osób cieszących się zaufaniem Donalda Tuska jako kandydatów na ten resort. Wygląda na to, że pan Tusk oszukiwał społeczeństwo, przedstawiając swój gabinet cieni. Co do pana Ćwiąkalskiego to z pewnością, jako znany prawnik, adwokat ma kwalifikacje zawodowe do pełnienia takiej funkcji, natomiast pytanie, czy jest to polityk, który dokona daleko idących zmian w wymiarze sprawiedliwości. Ja w to wątpię, dlatego tutaj stawiam duży znak zapytania. Żaden prawnik pochodzący ze środowiska uniwersyteckiego czy będący czynnym adwokatem nie pójdzie pod prąd i nie wprowadzi takich zmian, które byłyby negatywnie opiniowane przez niektóre wpływowe środowiska prawnicze. Tylko że trzeba pamiętać, iż nie zawsze to, co jest dobre dla pewnej części środowiska prawniczego, jest dobre dla wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim dla społeczeństwa, które z niego korzysta. Będzie bał się "rozbić" korporacje adwokackie? - Nie chodzi tu tylko o korporacje i nie chodzi o to, aby je rozbijać. Chodzi o to, by zmiany i reformy spowodowały, by np. korporacje były bardziej otwarte, były przejrzyste w swoich działaniach, transparentne i kierowały się jasnymi kryteriami. Nie rozbijać, ale usprawniać, bo zamknięte korporacje nie będą dobrze funkcjonowały ani dla wymiaru sprawiedliwości, ani dla społeczeństwa. Tylko obawiam się, że takich działań resort pod kierownictwem pana Ćwiąkalskiego nie podejmie. Minister Ćwiąkalski wycofał z Sejmu projekty zmian w ustawie Kodeks Karny przygotowane jeszcze przez ministra Zbigniewa Ziobrę... - To wszystko pokazuje, że po panu ministrze Ćwiąkalskim nie należy spodziewać się wielu nowatorskich projektów, a wyłącznie rozwiązań, które będą łatały dziury w szeroko pojętym ustawodawstwie wymiaru sprawiedliwości. Będzie łatanie dziur w ustawach, które wymagają zmian, ale nie będzie zmian w tych obszarach wymiaru sprawiedliwości, które wymagają gruntownej reformy. Z drugiej strony - wycofanie czy też niepopieranie projektów przygotowanych przez ministra Ziobrę to nieuchronna kontynuacja pewnej myśli prawniczej autorstwa prof. Zolla, realizowanej przez lata. Natomiast minister Ziobro starał się zmieniać pewne negatywne tendencje w wymiarze sprawiedliwości wprowadzone przez "szkołę Zolla". Ministerstwo zrezygnowało również z projektu modernizacji służby więziennej, programu, który miał zaowocować wzrostem wynagrodzenia pracowników służby więziennej i poprawieniem warunków ich pracy. Według resortu, projekt jest zbyt kosztowny. - Myślę, że podstawowym problemem pana Ćwiąkalskiego jest to, że nie ma on siły politycznej i nie będzie w stanie przekonać rządu i premiera do szeregu rozwiązań, które będą wymagały ponadprogramowych nakładów finansowych na wymiar sprawiedliwości. Taką siłę polityczną miał minister Ziobro, który potrafił przekonać rząd do wyłożenia znacznych środków np. na sądownictwo, więziennictwo, elektroniczną rejestrację procesów sądowych. Obawiam się, że minister Ćwiąkalski nie będzie miał takiej siły, by zmiany, które wymagają istotnych nakładów finansowych przeprowadzać. Zresztą przecież premier Tusk obiecał podwyżki nauczycielom, a nie pracownikom służby więziennej. Życzę mu dobrze, bo zależy mi na tym, aby wymiar sprawiedliwości dobrze funkcjonował, ale właśnie ten przykład pokazuje, że premier właśnie z jego resortu zabiera środki finansowe, które pójdą na inne cele. Ale zwiększenie uprawnień osoby pokrzywdzonej, poszkodowanej nie wymagało nakładów finansowych. Ten projekt zmian jednak również został przez ministra Ćwiąkalskiego wycofany z Sejmu. - Na pewno nie. W naszym ustawodawstwie i niestety także praktyce niewielką rolę przypisuje się pokrzywdzonemu przestępstwem czy też jego rodzinie. Osoba pokrzywdzona zarówno w postępowaniu przed prokuratorem, jak i postępowaniu sądowym nie ma obecnie zbyt wielu uprawnień, a procedury są bardzo często tak skomplikowane, że każe się im dochodzić swoich praw dodatkowo w postępowaniach cywilnych. Sądy na przykład nie chcą zajmować się sprawami odszkodowawczymi w toku procesu karnego, co powoduje, że osoby bardzo często niestety stoją przed trudną i długą drogą dochodzenia swoich praw. Taka decyzja pana Ćwiąkalskiego to nie jest krok w dobrym kierunku. Czekamy wszyscy z niecierpliwością na jego własne projekty, które - mam taką nadzieję - przedstawi niebawem pan minister Ćwiąkalski. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2007-11-29

Autor: wa