Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kubica patrzy do przodu

Treść

Mistrzostwa świata Formuły 1 wkraczają w decydującą fazę, do zakończenia pozostały jeszcze cztery eliminacje, a czterech kierowców wciąż ma szansę na tytuł. Wśród nich jest Robert Kubica (BMW Sauber), który do prowadzącego Brytyjczyka Lewisa Hamiltona (McLaren-Mercedes) traci czternaście punktów. Dużo i zarazem nie. Wszyscy przecież doskonale pamiętamy wydarzenia sprzed roku, gdy na dwa wyścigi przed końcem sezonu Kimi Raikkonen miał aż siedemnaście punktów mniej od lidera, a jednak został mistrzem świata. Dziś Fin zajmuje czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej i o obronie tytułu może zapomnieć. Celem gwiazdy Ferrari stało się raczej miejsce na najniższym stopniu podium, które aktualnie okupuje Kubica. Polak ma siedem punktów przewagi nad znakomitym rywalem, ale tak naprawdę nie myśli o tym, by utrzymać swoją lokatę. Spogląda raczej przed siebie, na Hamiltona i Brazylijczyka Felipe Massę, i zastanawia się, jak ich wyprzedzić. Tegoroczne zmagania są niezwykle ciekawe, niczego nie można przewidzieć. Pogoda, błędy faworytów, którzy niejednokrotnie nie radzili sobie z presją, wszystko to powoduje, że aż do ostatniej eliminacji, Grand Prix Brazylii, powinniśmy być świadkami fascynującej walki o tytuł. - Trzeba walczyć, Kimi Raikkonen był w podobnej sytuacji i zdobył tytuł. Mam świadomość, że moja sytuacja jest bardzo trudna, ale zarazem wierzę, że w Singapurze mogę zmniejszyć straty do liderów. Odpowiada mi specyfika torów ulicznych, a ten taki jest, ciasnych, z dużą ilością zakrętów - przyznał Polak. Podobnie - wreszcie - wypowiedział się szef BMW-Motorsport, Mario Theissen. Z jednej strony poinformował, iż w zespole nie ma i nie będzie podziału na kierowcę numer jeden i dwa, z drugiej obiecał wsparcie Roberta w rywalizacji o najwyższe cele. Wcześniej bywało z tym różnie, aż sam krakowianin nie wytrzymał i powiedział, że takiego podejścia bardzo mu brakuje. - Robert może być spokojny o wsparcie z naszej strony - stwierdził teraz Theissen. Jak zatem będzie jutro w Singapurze, w pierwszym w historii nocnym wyścigu na nowym, nieznanym torze? Ciekawie i nieprzewidywalnie, tym bardziej że najprawdopodobniej sprawdzą się obawy kierowców i spadnie deszcz. Wczoraj lało i to strasznie. Rankiem z nieba spadło morze wody, doszło nawet do podtopienia kilku budynków, nic dziwnego, iż wzmogły się obawy i niepokój. Deszcz, mokra nawierzchnia, odbijające się od niej światło - wszystko to może spowodować sensacyjny przebieg niedzielnego wyścigu. Na szczęście wieczorem, podczas pierwszego treningu było już lepiej. Nawierzchnia wyschła, zatem... dominowali faworyci. Najlepszy czas uzyskał Hamilton (1.45,518 min), drugi był Massa (1.45,598), Kubica - piąty (1.46,618). Pisk "Nasz Dziennik" 2008-09-27

Autor: wa