Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kubica nie dojechał do mety

Treść

Debiutujący w barwach Ferrari Fin Kimi Raikkonen wygrał wczoraj w Melbourne wyścig o Grand Prix Australii - pierwszą w nowym sezonie eliminację mistrzostw świata Formuły 1. Robert Kubica (BMW-Sauber) tym razem nie miał szczęścia. Długo jechał w czołówce, niestety na 37. okrążeniu w jego bolidzie zaszwankowała skrzynia biegów. Polak nie był w stanie walczyć dalej. Pierwszy w 2007 r. wyścig oczekiwany był z ogromnym zainteresowaniem. Wokół toru w Albert Park w Melbourne zgromadziły się dziesiątki tysięcy widzów, miliony śledziły walkę za pośrednictwem telewizji. Fani zadawali sobie pytanie, jak będzie wyglądała F1 bez jej symbolu, Niemca Michaela Schumachera. My trzymaliśmy kciuki za Kubicę. W sobotnich kwalifikacjach nasz kierowca rozbudził nadzieję. Pojechał świetnie, uzyskując piąty czas. Wyprzedzili go jedynie Raikkonen (najszybszy), Hiszpan Fernando Alonso, Brytyjczyk Lewis Hamilton (obaj McLaren-Merecedes) oraz kolega z zespołu BMW-Sauber, Niemiec Nick Heidfeld. - Sam nie spodziewałem się tak dobrego wyniku - przyznawał krakowianin. Nic dziwnego, że wczorajszego wyścigu oczekiwał z optymizmem. Lekki niepokój Kubicy i Heidfelda mogły budzić jedynie wspomnienia z niedalekiej przeszłości. Podczas ostatnich testów przed mistrzostwami ich bolidy lubiły odmawiać posłuszeństwa. To był spory problem, z którym trzeba było sobie poradzić. Wczorajsze zmagania Polak rozpoczął znakomicie. Szybko wyprzedził Hamiltona i choć za chwilę Brytyjczyk znów był przed nim - Kubica pewnie utrzymał piątą pozycję. Jeszcze lepiej wystartował Heidfeld - minął Alonso i znalazł się za plecami jedynie Raikkonena. Fin z każdym pokonywanym kilometrem potwierdzał wielką klasę i możliwości bolidu - konsekwentnie powiększał przewagę nad rywalami, notując rewelacyjne czasy. A Kubica jechał swoje. Po 22 okrążeniach, gdy wszyscy kierowcy z czołówki mieli już za sobą wizyty w pit-stopach, zajmował kapitalne, czwarte miejsce (wyprzedził Niemca). Wydawało się, iż realne może być nawet podium, ale Polak nie miał wczoraj szczęścia. Na 37. okrążeniu nagle jego samochód zaczął zwalniać, Kubica natychmiast zjechał do boksu i już na tor nie powrócił. Okazało się, że w bolidzie zawiodła skrzynia biegów, wyścig dla krakowianina się zakończył. - Mogłem być wysoko, ale się nie udało - skomentował później Kubica. Wyraźnie zdenerwowany. Prowadzenie do mety bez problemów utrzymał Raikkonen. Fin odniósł tym samym dziewiąte w karierze, a pierwsze dla Ferrari zwycięstwo. Potwierdził, iż będzie jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. Jako drugi linię mety minął Alonso, trzeci Hamilton. To pierwszy od jedenastu lat przypadek, gdy debiutant zajął miejsce na podium. Na wysokiej, czwartej pozycji zawody ukończył Heidfeld. Kolejna eliminacja MŚ rozegrana zostanie 8 kwietnia na torze Sepang w Malezji. Pisk Wyniki GP Australii: 1. Kimi Raikkonen (Finlandia/Ferrari) 1:25.28,770 godz., 2. Fernando Alonso (Hiszpania/McLaren) strata 7,242 s, 3. Lewis Hamilton (W. Brytania/McLaren) 18,595, 4. Nick Heidfeld (Niemcy/BMW-Sauber) 38,763, 5. Giancarlo Fisichella (Włochy/Renault) 1.06,469 min, 6. Felipe Massa (Brazylia/Ferrari) 1.06,805, 7. Nico Rosberg (Niemcy/Williams-Toyota) 1 okrążenie, 8. Ralf Schumacher (Niemcy/Toyota) 1. "Nasz Dziennik" 2007-03-19

Autor: wa