Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski korzysta z okazji

Treść

Platforma Obywatelska nie chciała, aby Senat wysłuchał wczoraj informacji rządu w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Katyniem. PO miała bowiem inny priorytet: wprowadzenie pod obrady wyższej izby parlamentu punktu dotyczącego rozpatrzenia sprawozdania z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok ubiegły. Nieprzyjęcie sprawozdania KRRiT przez Sejm, Senat i wykonującego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego pozwoliłoby na rozwiązanie Krajowej Rady przed czasem.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zamknął wczoraj posiedzenie Senatu po tym, jak drugie z kolei głosowanie senatorów nie pozwoliło na przyjęcie rozstrzygnięcia w sprawie ustalenia porządku obrad Senatu. Senatorowie porządku obrad nie przyjęli, gdyż na sali nie było kworum, a "winowajcami" stali się senatorowie opozycji, którzy faktycznie doprowadzili do zerwania obrad. Ponad połowę członków izby wyższej stanowią senatorowie Platformy, jednakże - również ze względu na inne obowiązki - nie wszyscy byli obecni. Dodatkowo na brak kworum wpłynął protest senatorów opozycji, którzy na sali się nie pojawili. - To zdarzyło się po raz pierwszy w historii Senatu. Stworzyliśmy nowy precedens - mówił marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Konwent Seniorów zdecydował wczoraj, że dziś o godz. 9.00 rozpocznie się nowe posiedzenie Senatu.
Platforma zaplanowała, iż podczas rozpoczynającego się wczoraj posiedzenia Senat rozpatrzy sprawozdanie z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za ubiegły rok. Senatorowie opozycji nie widzieli potrzeby, aby nad sprawozdaniem debatować już w tym tygodniu. Domagali się natomiast wprowadzenia pod obrady informacji rządu w sprawie katastrofy z 10 kwietnia. Na co nie zgadzała się Platforma. Stąd też protest opozycji.
Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski, który od lutego pozostaje poza klubem PiS, stwierdził, iż senatorowie również mają prawo zadać rządowi swoje pytania w sprawie śledztwa i otrzymać na nie odpowiedź. - Każdy z nas może zadać pytanie na piśmie, ale my uważamy, że to nie jest kwestia odpowiedzi na 40 listów, ale to też kwestia pewnej informacji publicznej - jakie mamy wątpliwości, co chcemy wiedzieć i czy nas te odpowiedzi zadowalają. W związku z tym niezaakceptowanie możliwości włączenia do porządku dziennego informacji w tej sprawie jest dla nas bulwersujące. Na jakiej zasadzie mamy o tej tragedii smoleńskiej milczeć? - mówił Romaszewski.
Jeśli się przyjrzymy, czym Senat na wczorajszym posiedzeniu miał się zająć, łatwo można wytłumaczyć, dlaczego Platforma Obywatelska nie chciała "tracić czasu" na tłumaczenie się rządu z zaniechań w związku ze śledztwem w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Bardzo pilnie chciano wprowadzić pod obrady rozpatrywanie sprawozdania z funkcjonowania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok ubiegły. Do tej pory coroczne rozpatrywanie sprawozdania KRRiT odbywało się tuż przed wakacyjną przerwą w pracach Senatu, zwykle pod koniec lipca. Skąd ten pośpiech Platformy? Wpływ na to mają zapewne wybory prezydenckie i strach przed tym, iż może ich nie wygrać Bronisław Komorowski. Jeśli zarówno Sejm i Senat, w których PO ma większość, nie przyjmie sprawozdania KRRiT i ich decyzję podtrzyma prezydent RP, a w obecnej sytuacji wykonujący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski z Platformy, to w ciągu 14 dni wygasa kadencja wszystkich członków Rady. Jeśli z odrzuceniem sprawozdania Rady pospieszą się Senat i Sejm, to Komorowski może de facto zdecydować o rozwiązaniu obecnej Rady jeszcze przed wyborami. W tej sytuacji Bronisław Komorowski, który jako marszałek Sejmu nie ma od społeczeństwa mandatu do wykonywania obowiązków prezydenta, zdaje się wykorzystywać okazję wynikłą ze śmierci prezydenta wybranego w powszechnych wyborach do likwidacji niepodległej PO KRRiT. - Łatwo jest w tej sytuacji spowodowanej katastrofą smoleńską zlikwidować Krajową Radę przed czasem - dodał Romaszewski.
Przez dwa poprzednie lata sprawozdanie KRRiT Senat i Sejm odrzucały. Stanowiska tego nie podzielał jednak prezydent Lech Kaczyński, więc kadencja członków Rady nie mogła zostać skrócona.
Artur Kowalski, Amb
Nasz Dziennik 2010-05-27

Autor: jc