Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kochanowski pyta szpital o sepsę

Treść

Prokuratura Rejonowa w Lęborku czeka na opinię biegłych w sprawie przyczyny zgonu Wacława Kańskiego, który według członków jego rodziny, miał stać się ofiarą sepsy, czyli posocznicy, w miejskim szpitalu. Wnuk zmarłego, Tomasz Jabłoński, który skierował doniesienie o popełnieniu przestępstwa, uważa, iż personel szpitala nie dopełnił swoich obowiązków i przyczynił się do śmierci dziadka. Sprawą zainteresował się Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich.
Paweł Grabczak z Wydziału Komunikacji Społecznej Biura RPO poinformował nas, że w związku z publikacją "Naszego Dziennika" z 21 marca 2010 r. pt. "Chorego na sepsę odesłano do domu" rzecznik praw obywatelskich podjął sprawę z urzędu i w pierwszym etapie zamierza wystąpić do Prokuratury Rejonowej w Lęborku z prośbą o informacje w tej sprawie.
Kański przebywał dwa razy w szpitalu w Lęborku: w grudniu ubiegłego roku i lutym tego roku. Według Jabłońskiego, jego dziadek został skierowany do domu po drugim pobycie, mimo tego, iż wykryto u niego posocznicę, czyli sepsę. - Rodzina, będąc w kompletnej nieświadomości i opiekując się Wacławem Kańskim, pozostając w bezpośrednim kontakcie z krwią pacjenta (iniekcje insuliny, badanie poziomu cukru etc.), została narażona na zakażenie poważną, niekiedy śmiertelną chorobą - twierdzi Jabłoński. Przypuszcza, że do zakażenia mogło dojść jeszcze w grudniu, kiedy na tym samym oddziale wewnętrznym przebywała inna chora, której tożsamość udało mu się ustalić. - Obecnie żyje, chociaż stan jej jest niewesoły: po wypisaniu z lęborskiego szpitala, chociaż nigdy nie chorowała na nerki, jedną z nich jej usunięto, rodzina nie zna przyczyn operacji. Podobnie jak nasz dziadek, miała rany, z których sączyła się cuchnąca wydzielina... Sprawa jest tożsama i wszystko wskazuje na to, że dziadek został zarażony właśnie w grudniu - twierdzi Jabłoński. Dodaje, że zna przypadek jeszcze innej kobiety, "której mąż około listopada trafił do szpitala w Lęborku z zapaleniem płuc". - Przebywał tak samo jak nasz dziadek na oddziale wewnętrznym. Po kilku dniach został wypisany do domu z zaleceniem dalszego leczenia zapalenia płuc w warunkach domowych. Kartę informacyjną ta kobieta dostała od szpitala dopiero po 2 tygodniach, a w niej: posocznica. Ten człowiek zmarł na sepsę w domu 18 lutego 2010 roku. Miał 56 lat... Kobieta wykazała wolę dołączenia się do postępowania - mówi Jabłoński.
Prokurator Jadwiga Ostapko-Rokicka z Prokuratury Rejonowej w Lęborku potwierdza, że w marcu zostało zarejestrowane doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wniesione przez wnuka Kańskiego i obecnie toczy się postępowanie przygotowawcze. - Zostało wszczęte śledztwo i czekamy na opinię biegłego co do przyczyny zgonu. Od tego zależy, jakie dalsze czynności będą planowane i przeprowadzane. Tak więc na pewno to potrwa - informuje Ostapko-Rokicka. Wątpi jednak, by do ewentualnego sformułowania zarzutów doszło w tym miesiącu.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-04-06

Autor: jc