Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kapitulacja rządu

Treść

Chociaż rządy państw UE przeznaczają miliardy euro środków publicznych na ratowanie narodowych gospodarek i mają za nic przepisy UE, które tego zabraniają, rząd PO - PSL nie zamierza korzystać z okazji, aby wspomóc polski przemysł stoczniowy. Dla Donalda Tuska najważniejsze są decyzje komisarz Neelie Kroes i jej żądanie likwidacji polskich stoczni, podczas gdy prezydent Francji całkowicie lekceważąc panią komisarz, nacjonalizuje francuskie stocznie i przeznacza na ich ratunek 750 mln euro pomocy publicznej. Wczoraj w czasie drugiego czytania specustawy stoczniowej w Sejmie PiS zaproponowało uchwałę, która miała dostarczyć rządowi argumentów w celu udzielenia pomocy publicznej polskim stoczniom. - Grozi likwidacja polskich stoczni, do czego prowadzi specustawa stoczniowa, i utrata miejsc pracy dla blisko 90 tys. pracowników stoczni i zakładów kooperujących - mówiła wczoraj Aleksandra Natalii-Świat (PiS), wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Uległość rządu wobec urzędników UE bulwersuje szczególnie w kontekście działań podejmowanych przez rządy bogatych państw unijnych, które wspierają swoje gospodarki wielomiliardowymi dotacjami. - Nie można godzić się na takie traktowanie polskiego przemysłu stoczniowego. Miliardy euro pompowane są w system finansowy i inne gałęzie przemysłu - podkreśla Natalii-Świat. - Prezydent Nicolas Sarkozy wyraźnie dał do zrozumienia pani komisarz Kroes, gdzie może sobie schować swoje uwagi dotyczące interwencjonizmu podejmowanego we francuskim przemyśle stoczniowym - dodał poseł Joachim Brudziński (PiS). Opozycja przypomniała, że Sarkozy podjął decyzję o nacjonalizacji dwóch stoczni francuskich - co także jest pomocą publiczną, i zasilenia ich sumą 750 mln euro. Kanclerz Niemiec decyduje o przeznaczeniu miliarda euro na wsparcie Opla i niemieckiego przemysłu samochodowego oraz miliardów na pomoc bankom, a rząd holenderski hojnie wspiera grupę finansową Fortis, która miała w Polsce kupić stocznie. Za rezygnację z tej oferty PO chce postawić byłego ministra Skarbu Państwa Wojciecha Jasińskiego (PiS) przed Trybunałem Stanu. Zdaniem posła Joachima Brudzińskiego, sytuacja kryzysowa na rynkach światowych mogłaby pomóc rządowi w domaganiu się innego traktowania naszego przemysłu stoczniowego przez KE. - Tylko rząd musiałby tego chcieć - mówił Brudziński. Dowodem na to, że specustawa istotnie doprowadzi do likwidacji stoczni i całej gałęzi tego przemysłu w Polsce są - zdaniem posła - także publiczne wypowiedzi jednego z dyrektorów KE, który stwierdził, że "KE nie wyrazi zgody, aby nabywca stoczni kontynuował proces produkcji statków". Wypowiedzi przedstawicieli rządu nie pozostawiały żadnych złudzeń, że rząd Tuska nie jest zainteresowany podjęciem jakiejkolwiek walki. Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik powiedział, iż wprowadzenie do ustawy zapisu o kontynuacji produkcji stoczniowej nie jest możliwe, ponieważ przetarg, w którym zostanie wyłoniony inwestor, ma być bezwarunkowy, a dodatkowo powstanie "niebezpieczeństwo przejścia zwrotu pomocy publicznej na nabywcę stoczni", w związku z czym może nie pojawić się żaden inwestor. Ustawa wynegocjowana między rządem a związkami zawodowymi ze stoczni Gdynia i Szczecin przewiduje, że sprzedaż zakładów odbędzie się w otwartym, nieograniczonym przetargu, a pracownicy otrzymają odszkodowania do 60 tys. zł z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. PO, PSL i Lewica poparły wczoraj rządowy projekt specustawy stoczniowej. Klub PiS zapowiadał, że będzie głosował za, jeśli większość parlamentarna przyjmie poprawkę, która zagwarantuje stoczniom Gdynia i Szczecin kontynuowanie produkcji statków. Sejm jednak odrzucił tę poprawkę. Paweł Tunia "Nasz Dziennik" 2008-12-06

Autor: wa