Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Już chcą głowy Kopacz

Treść

Rząd miał wczoraj rozmawiać o tym, jaka będzie polska służba zdrowia. Jednak spotkanie ministrów nieoczekiwanie przybrało charakter nieformalny i nadal nie wiadomo, jaki pomysł na uzdrowienie sytuacji w lecznictwie ma Platforma Obywatelska. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy bije na alarm: propozycje minister zdrowia to tylko "puste słowa". Domagając się dymisji Ewy Kopacz, medycy apelują do premiera Donalda Tuska, aby stał się "gwarante m układu zbiorowego między lekarzami a dyrektorami szpitali". O włączenie się w rozmowy na temat reform w służbie zdrowia proszą też prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zapowiadane na wczoraj przez Centrum posiedzenie Rady Ministrów, na którym minister zdrowia Ewa Kopacz miała przedstawić propozycje reform w służbie zdrowia, przybrało charakter nieformalny. O przyczynach zamieszania nie informowano. Premier Donald Tusk i minister zdrowia Ewa Kopacz przedstawili wczoraj późnym popołudniem uzgodnienia porannych nieformalnych dyskusji. Zaprezentowali oni "pakiet otwarcia" składający się z czterech ustaw. Mają one najpóźniej do końca tygodnia trafić do szefów klubów parlamentarnych. Projekt reformy zamiast rządowego staje się więc projektem poselskim - mimo zapowiedzi premiera, że bierze na siebie całą odpowiedzialność za jego realizację. Na początek do Sejmu ma trafić pakiet czterech ustaw, dotyczący m.in. zmiany sposobu zarządzania szpitalami, określenia świadczeń dla pacjentów gwarantowanych ze składek ubezpieczeniowych oraz poprawy zarobków dla wszystkich pracowników służby zdrowia. Ponadto mają zostać wprowadzone udogodnienia dla młodych lekarzy - m.in. błyskawiczne przejście ze stażu na rezydenturę. Propozycje te mają być przedstawione w najbliższy piątek. Kopacz zaznacza także, iż rząd planuje coroczną waloryzację wynagrodzeń młodych lekarzy przed uzyskaniem specjalizacji, by nie wyjeżdżali do pracy za granicę. Zapowiada także sześć kolejnych ustaw, które wkrótce zostaną zaprezentowane. O mediację w sporze dotyczącym dyżurów i płac lekarzy zwrócił się wczoraj do prezydenta Lecha Kaczyńskiego Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Jak argumentowali związkowcy, premier nie miał dotychczas czasu na ponawianą czterokrotnie prośbę o spotkanie z nimi. Według Krzysztofa Bukiela, szefa OZZL, plany podwyżek płac lekarzy przedłożone przez minister zdrowia to pustosłowie. Stąd Bukiel domaga się dymisji Ewy Kopacz. Według OZZL, skuteczna naprawa służby zdrowia powinna uwzględniać współpłacenie przez pacjentów za świadczenia medyczne i możliwość dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, musi też nastąpić wzrost składki zdrowotnej. W listach do szefa rządu i minister zdrowia związkowcy poinformowali o potrzebie podpisania układu zbiorowego między lekarzami a dyrektorami szpitali. Jego gwarantem miałby być premier. - Premier obiecywał Polsce cud gospodarczy, niech więc pokaże czynami, że jest to możliwe - grzmiał wczoraj Bukiel. Kto pisze scenariusze Sytuacją poważnie zaniepokojone jest Krajowe Prezydium NSZZ "Solidarność", które na piątek zwołało nadzwyczajne spotkanie w Warszawie wszystkich struktur związku działających w ochronie zdrowia. Ma ono ocenić sytuację w kraju, w poszczególnych szpitalach wszystkich regionów. Maria Ochman, przewodnicząca sekretariatu NSZZ "Solidarność" Pracowników Służby Zdrowia, w rozmowie z nami zauważa: - Wydaje się, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. To, że spotkanie rządu się nie odbyło, pogłębia jeszcze dramaturgię i daje wrażenie, że tak pacjenci, jak i pracownicy są pozostawieni sami sobie i w tej chwili to kto inny być może, nie rząd, pisze scenariusze. Ten czas, w którym "Solidarność" przyglądała się i dała czas rządowi, by przedstawił swoje propozycje, nieuchronnie mija. Nie chcieliśmy krytykować i odrzucać planu, którego nie znamy. Trudno jest mi oceniać propozycje, których nie znam, ale budzi mój niepokój fakt, że te propozycje nie będą konsultowane z partnerami społecznymi, że będą wniesione do parlamentu jakimś innym trybem. Jest to niepotrzebne podgrzewanie już i tak napiętej sytuacji. Zdecydowanych działań naprawczych od minister zdrowia domaga się również opozycja. - My przedstawiliśmy swoje propozycje dotyczące reformy służby zdrowia już na początku naszego urzędowania, niech teraz obecny rząd pokaże swoje pomysły. A my je albo pochwalimy, albo skrytykujemy - powiedział wczoraj były minister zdrowia Zbigniew Religa. Strajki trwają bądź wiszą na włosku Trwają protesty w wielu szpitalach. Coraz więcej lekarzy składa wypowiedzenia. Rząd unika konfrontacji. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie, gdzie 63 lekarzy spośród 216 zatrudnionych złożyło wypowiedzenia z pracy, oraz w Kościerzynie na Pomorzu, gdzie grozi ewakuacja oddziału ginekologiczno-położniczego. Wypowiedzenia to efekt braku porozumienia w rozmowach płacowych. Dotychczas tylko 26 lekarzy tego szpitala podpisało zgodę na pracę powyżej 48 godzin tygodniowo w zamian za podniesienie stawki za dyżury. W specjalistycznym szpitalu miejskim w Radomiu po niedzieli mają być wstrzymane przyjęcia chorych. Wczoraj dyrektor zaproponował pielęgniarkom i salowym zatrudnionym w tej placówce podwyżki o odpowiednio 500 zł i 200 zł, jednak ta kwota okazała się niewystarczająca. Wczoraj w Szpitalu Wojewódzkim w Suwałkach zostały wznowione zabiegi planowe. Dyrektor tej placówki Dariusz Górski cofnął swoją decyzję o zawieszeniu świadczeń. Nadal jednak chce, aby szpital, ze względu na brak pieniędzy na jego utrzymanie, zamknięto na 3 miesiące. Ustalono grafik dyżurów lekarskich, ale tylko do końca stycznia. Wówczas może znów zabraknąć lekarzy przy łóżkach pacjentów, ponieważ wielu z nich złożyło wypowiedzenia swoich kontraktów z końcem tego miesiąca. Suwalski szpital ma 50 mln zł długów. W opinii przedstawicieli regionalnych struktur Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych protest tej grupy zawodowej na Podkarpaciu jest nieunikniony. Pielęgniarki są zdesperowane i zapowiadają, że tym razem nie ustąpią w walce o podwyższenie głodowych pensji. Zaledwie tydzień dają dyrektorom podkarpackich szpitali na podjęcie decyzji o podwyżkach. W innym przypadku są gotowe do podjęcia akcji strajkowej. Maria Cholewińska, AB, MaK "Nasz Dziennik" 2008-01-09

Autor: wa