Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inny kazus "dziadka z Wehrmachtu"

Treść

Z powodu niedotrzymania warunków umowy sprzedaży Agencja Nieruchomości Rolnych domaga się zwrotu gospodarstwa Sławutówko (Pomorze) należącego do spółki, której wyłącznym udziałowcem jest potomek pruskich junkrów Ulrich von Krockow. Przedstawiciele spółki odrzucają zarzuty, twierdzą, że to "sprawa polityczna". Badana jest także kwestia prawidłowości stwierdzenia obywatelstwa polskiego von Krockowa, co umożliwiło mu kupno majątku.

Agencja wystąpiła do sądu o zwrot gospodarstwa, m.in. "z powodu niedotrzymania przez nabywcę warunków umowy sprzedaży". Dotyczyły one, jak lakonicznie poinformowała nas ANR, wytycznych konserwatorskich Ochrony Wartości Kulturowych dla zespołu dworsko-pałacowego Sławutówko, programu użytkowego oraz planu realizacji tychże wytycznych. Sprawa wpłynęła do Sądu Okręgowego w Gdańsku, a termin rozprawy wyznaczono na marzec. - Pałac został odrestaurowany po konsultacjach z konserwatorem - odpiera zarzuty Andrzej Brzozowski, zastępca prezesa spółki Instytut Rozwoju Regionalnego i Współpracy, władającego Sławutówkiem, na który składa się pałac, a w nim hotel, oraz 140 ha ziemi. Zrujnowany majątek w 1996 r. od dawnej Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa nabyła polska firma należąca do obecnego wójta gminy Krokowa Henryka Doeringa i jego matki. W 2002 r. odsprzedano go spółce von Krockowa. - Pałac zwiększył swą wartość 20-30-krotnie, a teraz Agencja chce go przejąć - dodaje oburzony wiceprezes. Według Brzozowskiego, chodzi o sprawę z 1997 r., kiedy ówczesny właściciel wyciął krzaki z jeziora bez konsultacji z konserwatorem zabytków. Wskazuje, że postępowanie umorzyła w 2001 r. prokuratura, a cała sprawa ma podtekst polityczny.
Nie są to jedyne problemy Ulricha von Krockowa. Jeszcze w 2005 r., po poselskich interwencjach, na wniosek MSWiA wszczęto postępowanie o stwierdzenie nieważności z mocy prawa transakcji kupna udziałów w spółce, do której należało Sławutówko. Żądania takie uzasadniano wymogiem posiadania zezwolenie MSWiA do nabycia udziałów w spółce handlowej przez cudzoziemca. O taką zgodę von Krockow nie wystąpił. Dlatego też, według resortu, nabycie udziałów naruszyło przepisy ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców i tym samym jest nieważne. Po kilku miesiącach Sąd Rejonowy w Wejherowie postępowanie zawiesił, uzasadniając to toczącym się postępowaniem dotyczącym polskiego obywatelstwa von Krockowa. I jak poinformował nas sędzia Paweł Kwapień, nic się od tego czasu nie zmieniło. Sędzia podkreślił jednak, że sąd co miesiąc sprawdza stan sprawy.
Cała sprawa polskiego obywatelstwa rodziny von Krockow zaczęła się w 1990 r., kiedy ówczesny wojewoda gdański Maciej Płażyński wydał Albrechtowi von Krockow poświadczenie obywatelstwa polskiego. Dzięki temu jego syn Ulrich w lutym 1994 r. otrzymał w Sopocie dowód osobisty. Pół roku później minister spraw wewnętrznych uznał, że decyzja wojewody została wydana "z rażącym naruszeniem prawa", co uznał senior rodu, ale nie jego syn, który dowodu nie zwrócił. W 2002 r. użył go, aby nabyć udziały w spółce Pałac Below, właściciela majątku Sławutówko. Ulrich von Krokow odwoływał się od decyzji ministerstwa, ale potwierdzali ją wojewoda pomorski i prezes Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców.
U podstaw tych decyzji leżały wojenne wybory rodziny von Krockow, która co prawda mieszkała na Pomorzu od średniowiecza i w okresie międzywojennym jej członkowie posiadali polskie obywatelstwo, ale w październiku 1939 r. dziadek Ulricha Albrecht wstąpił do NSDAP, wpisano go na volkslistę i został obywatelem III Rzeszy. Dwaj starsi bracia Albrechta walczyli w Wehrmachcie i zginęli na froncie wschodnim, chociaż jeden z nich walczył w Wojsku Polskim w wojnie obronnej w 1939 roku. W 1945 r. rodzina uciekła w obawie przed Sowietami i osiadła w Nadrenii. Powojenne prawo polskie uznało, że osoby narodowości niemieckiej zamieszkałe na stałe za granicą nie są obywatelami polskimi, a przedwojenne przewidywało m.in. utratę obywatelstwa polskiego wskutek wstąpienia do obcej armii lub formacji militarnej, chociaż wiadomo, że Albrecht von Krockow nie walczył na froncie.
Poprzednie decyzje zakwestionował w grudniu zeszłego roku Wojewódzki Sądu Administracyjny w Warszawie. Uznał on, że przedwojennej ustawy o obywatelstwie nie można stosować do czasów wojny. O utracie obywatelstwa polskiego nie może też decydować wpis na volkslistę. Wszystkie te okoliczności należy ocenić indywidualnie. W ocenie ekspertów, ten precedensowy wyrok NSA otwiera drogę do żądań zwrotu majątku Niemcom, którzy utracili polskie obywatelstwo po II wojnie światowej. Cała sprawa trafiła z powrotem do pomorskiego urzędu wojewódzkiego, gdzie nas poinformowano, iż ma on miesiąc na podjęcie decyzji o obywatelstwie von Krockowa po otrzymaniu akt z NSA, co jeszcze nie nastąpiło.
Kontrolowany przez Krockowa
IRRiW ma także udziały m.in. w majątku Połczyn (219 ha), a według informacji mediów także w Gnieżdżewie (45 ha) i Żelistrzewie (44 ha). Ulrich von Krokow utworzył, wraz z gminą Kroczowa Fundację Europejskie Spotkania, która zarządza majątkiem w Kroczowej, dawnej siedzibie rodowej rodziny. W mieszczącym się tam pałacu, wyremontowanym ze środków niemieckich, funkcjonuje hotel. Media swego czasu obszernie informowały o kłopotach finansowych fundacji. - Nie było nigdy wielkich problemów - tłumaczy, pytany o to zastępca wójta w Kroczowej. - Długi są spłacane - dodaje.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-02-06

Autor: wa