Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inka: Niech żyje Polska!

Treść

Rozmowa z ks. Marianem Prusakiem, który spowiadał przed egzekucją Danutę Siedzikównę "Inkę" W jakich okolicznościach spotkał się ksiądz z "Inką"? - Spotkałem się z nią przy okazji wykonania na niej wyroku. Wcześniej nie widziałem jej, słyszałem tylko o oddziale "Łupaszki". Mieszkałem we Wrzeszczu przy kościele garnizonowym. Przyszli do mnie oficerowie w wojskowych mundurach, jak się później okazało z UB, z propozycją, abym pojechał do więzienia wyspowiadać skazańców, takich, którzy mają wyroki śmierci. Z obowiązku kapłańskiego zgodziłem się, sami skazańcy bowiem pragnęli tej spowiedzi. Zapowiedzieli, że przyjadą po mnie w nocy, bo wtedy wykonywane były wyroki śmierci. Było już po północy, kiedy przyjechali. W więzieniu oddziałowy zaprowadził mnie do mężczyzny, jednego z dowódców u "Łupaszki", w wieku 30-40 lat. Gdy mnie zobaczył, od razu powiedział, że nie uwzględnili ułaskawienia... Wyspowiadałem go. Potem zaprowadzili mnie do drugiej celi, gdzie była "Inka". Tam ją wyspowiadałem. Proszę powiedzieć, jak ksiądz zapamiętał Danutę Siedzikównę "Inkę". Jaka była przed spowiedzią? - Bardzo spokojna. Dopiero później dowiedziałem się, że w ogóle nie składała wniosku o swoje ułaskawienie. Ten mężczyzna, którego wcześniej spowiadałem, był zdenerwowany, ona przeciwnie. Nie było u niej widać żadnego przerażenia. Zapamiętałem, że była ubrana w białą sukienkę w biało-czarne desenie. Po jakiejś pół godzinie zaprowadzili mnie do miejsca, gdzie wykonywane były wyroki śmierci. Bardzo przeżyłem tę egzekucję. Przez tydzień nie mogłem dojść do siebie. Był ksiądz świadkiem, jak "Inka" przed samą egzekucją krzyknęła: "Niech żyje Polska!", a po salwie plutonu, przed strzałem kończącym jej życie, zawołała: "Niech żyje major 'Łupaszko'!". To świadczy o wielkości tej postaci... - Tak. Pamiętam, że przed egzekucją pracownicy UB obrzucali skazanych obelżywymi wyrazami. Nie wypada mi nawet mówić, jakimi. "Inka" wraz z mężczyzną, którego też spowiadałem, nie pozwolili sobie zawiązać oczu. Skazanym dałem krzyż do ucałowania. Po rozkazie "Po zdrajcach narodu polskiego ognia", wydanym przez prokuratora w wojskowym mundurze, on i ona krzyknęli: "Niech żyje Polska!" i "Niech żyje 'Łupaszko'". Padły strzały... Osunęli się. To nie były pojedyncze strzały. Na koniec podszedł oficer z pistoletem i dobijał... Choć "Inka" była tak młodą osobą, zaledwie 17-letnią, jej serce wypełniała żarliwa miłość Ojczyzny... Była sanitariuszką w V Brygadzie Wileńskiej AK, którą dowodził Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko". Kiedy została aresztowana przez UB, pomimo tortur nie zgodziła się na współpracę z komunistami i nikogo nie wydała... - Wykazała się wielkim patriotyzmem i pogodzeniem się z tym, że będzie rozstrzelana. Jeszcze raz podkreślę, że była spokojna. Na końcu spowiedzi poprosiła mnie, żebym przekazał właścicielom mieszkania, gdzie ją aresztowano we Wrzeszczu (podała mi ulicę i numer domu), że wykonany będzie na niej wyrok śmierci. Prosiła, by powiadomili o tym jej siostrę, która przebywała w Domu Dziecka w Sopocie. Mówiła, iż wysłała już jej kartkę z tą wiadomością, lecz nie wie, czy dojdzie. Dziękuję Księdzu za rozmowę. Piotr Czartoryski-Sziler "Nasz Dziennik" 2007-01-23

Autor: wa