Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gest burmistrz Westerlandu

Treść

Gest burmistrz Westerlandu Petry Reiber, która poprosiła o przebaczenie za krzywdy wyrządzone Polakom przez gen. Heinza Reinefartha, tzw. kata Woli, jest wydarzeniem dość znaczącym. Uświadamia nam bowiem pewien bolesny rys w relacjach polsko-niemieckich. O ile bowiem na skutek silnego nacisku środowisk żydowskich Niemcy zmuszeni byli nie tylko do wypłaty ogromnych odszkodowań, ale również musieli ścigać winnych holokaustu, o tyle w przypadku Polski nic takiego nie nastąpiło.

Nie jest wszak prawdą, że oddanie Polsce Kresów Zachodnich wiązało się z należnym odszkodowaniem za krzywdy wojenne. Ziemie zachodnie miały być dla nas na mocy układów poczdamskich rekompensatą za utracone Kresy Wschodnie. Niemcy mordujący miliony Polaków, równający z ziemią polskie miasta i wsie nie zapłacili Polakom prawie nic. Mało tego, wielu zbrodniarzy, takich jak kat Woli, nigdy za zbrodnie na Polakach nie osądzono. Tzw. denazyfikacja w większości wypadków okazała się fikcją, więc dawni zbrodniarze funkcjonowali spokojnie w obszarze niemieckiego życia państwowego. Na domiar złego modelem głównym rozwiązywania problemów historycznych było wszechobecne milczenie, niewyobrażalna amnezja historyczna. To dlatego wielu Niemców o wiele więcej wie o ruchu oporu we Francji (niewspółmiernie mniejszym niż struktury Polskiego Państwa Podziemnego), nie ma zaś zielonego pojęcia np. o Powstaniu Warszawskim.

Widzimy zatem, że nasze zaniedbania w czasie negocjacji traktatu o dobrosąsiedzkich relacjach są o wiele większe niż brak zainteresowania prawami mniejszości polskiej żyjącej w Niemczech. Pominięto całkowicie problem odszkodowań (gdyby Niemcy je wypłacili, z pewnością na dłużej przechowaliby pamięć o swoich zbrodniach), brak było też metodycznej pracy nad wyłapywaniem i osądzaniem zbrodniarzy-morderców Narodu Polskiego. Jeśli zatem my nie jesteśmy w stanie zadbać o własne interesy (również te z tzw. przestrzeni polityki historycznej), nie możemy się dziwić, że jesteśmy tutaj traktowani na sposób niesprawiedliwy.

Naród Polski był w czasie wojny skazany przez Niemców (przez Sowietów również) na stopniową zagładę. Stosowano na ziemiach polskich intensywną politykę niszczenia elit, rabunkowej eksploatacji gospodarczej, a w końcu metodycznego niszczenia polskich miast i wsi. Niepamięć świata o tej kwestii łączy się z kreowaniem nowych, niewyobrażalnie niesprawiedliwych mitów. Jednym z tych mitów jest teoria o Polakach jako współpracownikach Hitlera, mordujących ludność żydowską. Aby tę niesprawiedliwość wyeliminować, nie wystarczą doraźne protesty przeciwko forsowaniu w zachodnich mediach tezy o „polskich obozach koncentracyjnych”.

Należy podjąć wielką, międzynarodową ofensywę historyczną, za którą w dużym stopniu powinien być odpowiedzialny polski rząd. Można czynić starania, by w Berlinie oprócz muzeum holocaustu powstało muzeum polskich ofiar eksterminacyjnej polityki Hitlera. Można walczyć o to, aby w programach szkolnych w niemieckich szkołach pisano o Powstaniu Warszawskim, o Dzieciach Zamojszczyzny itp. Można wreszcie domagać się pełnego zadośćuczynienia dla ofiar niemieckich zbrodni. Dopiero wykonując takie działania, będziemy mogli się spodziewać, że gesty podobne do wypowiedzi burmistrz Westerlandu, Petry Reiber, nie będą należeć do wyjątków.

Autor jest historykiem, kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku KUL oraz wykładowcą w WSKSiM w Toruniu.

Prof. Mieczyslaw Ryba
Nasz Dziennik, 8 sierpnia 2014

Autor: mj