Gdzie odszkodowanie za stocznie?
Treść
Stoczniowcy upomną się o odszkodowanie za nieudany przetarg na sprzedaż majątku stoczni, które według wypowiedzi wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika było zagwarantowane w umowach z katarskim inwestorem. Związkowcy pojawią się w Warszawie w najbliższy czwartek na wspólnym posiedzeniu sejmowych komisji skarbu i gospodarki. Dzień wcześniej będzie też już wiadomo, czy są chętni do udziału w kolejnym przetargu na majątek stoczni.
Jeszcze w czerwcu br., tuż po nieudanych rozmowach z katarskim inwestorem, który wycofał się z kupna majątku stoczniowego, wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik podczas obrad sejmowej Komisji Skarbu Państwa twierdził, że na niezakończonej transakcji stocznie nie muszą wyjść źle, bo można od inwestora wyegzekwować zapłatę pełnej kwoty za nabyte aktywa i odszkodowania.
- 9 czerwca br. niezależny zarządca procesu kompensacji prowadzący to postępowanie otrzymał od Qatar Islamic Bank z siedzibą w Doha gwarancje dla Stichting Particulier Fonds Greenrights na transakcję, której przedmiotem są poszczególne pakiety akcji. Qatar Islamic Bank - bardzo poważny podmiot, który prowadzi działalność również w Azji i w Europie - gwarantuje, że w przypadku, gdyby nabywca nie zapłacił, to wynegocjowane ceny zostaną zapłacone - mówił minister Gawlik. Odpowiadając na kolejne pytania związkowców, wiceminister skarbu stwierdził: - Pan przewodniczący mówił, że inwestor pozostawi stocznie, bo wpłacił tylko niewielką kwotę. Nie będę dyskutował o wielkości tych środków. Ale proszę zauważyć, że w każdym przypadku zawarte są umowy zobowiązujące. Chciałbym podkreślić, że umowa zobowiązująca ma określone skutki. Skoro Qatar Islamic Bank udziela gwarancji na sfinansowanie tej transakcji, to gdyby okazało się, że inwestor po wyeliminowaniu przeszkód nie chce zawrzeć umowy o charakterze rozporządzającym, możemy wyegzekwować zapłatę pełnej kwoty i odszkodowania.
O gwarancję pytaliśmy w ministerstwie skarbu. Bez skutku, gdyż rzecznik resortu jest nieobecny.
Ale związkowcy nie zapomnieli tych słów i teraz chcą od ministra skarbu jasnej odpowiedzi, co uczyniono, by od inwestora ściągnąć należne pieniądze. Dla związkowców to ważne, bo jeśli rzeczywiście gwarancje są na wyciągnięcie ręki, to te pieniądze mogłyby stanowić wsparcie dla pracowników stoczni. "Solidarność" obawia się jednak, że wiceminister Gawlik w czerwcu albo nie wiedział, co mówi, albo gwarancje były, ale rząd nie wie, jak odzyskać od Katarczyków pieniądze. - Minister Gawlik twierdził, że transakcja jest tak zabezpieczona, że gdyby nie doszła do skutku, to konsekwencje finansowe pokryje bank katarski, który to gwarantował, i cała kwota na pewno wpłynie na konto zarządcy kompensacyjnego - podkreślił Krzysztof Fidura, szef "Solidarności" szczecińskiej stoczni. Jak zauważył, także minister skarbu Aleksander Grad twierdził, że wpłacone za stocznie wadium może być przeznaczone na wsparcie dla stoczniowców, z czego się wycofano. - Obecnie sytuacja jest taka, że w listopadzie kończą się świadczenia, stoczniowcy rejestrują się jako bezrobotni bez prawa do świadczeń. Około tysiąca stoczniowców jest w trakcie szkoleń lub dopiero je rozpocznie, i to przypadnie na okres do stycznia przyszłego roku. Ludzie zostają bez środków do życia - dodał Fidura. Jak zaznaczył, stoczniowcy nie chcą być na garnuszku społeczeństwa, dlatego katarskie pieniądze są tu tak ważne.
Związkowcy starają się też dowiedzieć, kiedy rząd wystąpi z wnioskiem o unijne środki "kryzysowe" mogące wesprzeć stoczniowców. Oczekują także, że byli pracownicy stoczni znajdą zatrudnienie, bo jak zaznaczają, nawet po przejściu szkoleń o pracę w regionie jest trudno.
Stoczniowcy w Warszawie pojawią się we czwartek. Dzień wcześniej minie termin wpłaty wadium dla inwestorów zainteresowanych udziałem w drugim przetargu na majątek stoczni. Jeśli do tego czasu pieniądze nie wpłyną, jest oczywiste, że przetargu nie będzie. To nie ostatnia wizyta związkowców w stolicy, gdyż już na połowę grudnia zapowiadają manifestację.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-11-14
Autor: wa