Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - Grand Prix Bahrajnu

Treść

Po znakomitym początku sezonu oczekiwania wobec zespołu Roberta Kubicy BMW-Sauber zdecydowanie wzrosły. Czy trzecia eliminacja, niedzielne Grand Prix Bahrajnu, okaże się podobnie udana? - Jestem pewien, że również tutaj możemy być konkurencyjni i walczyć o czołowe pozycje - mówi Polak. W obu dotychczas rozegranych wyścigach kierowcy BMW-Sauber mijali metę na drugich miejscach. W Australii z sukcesu cieszył się Niemiec Nick Heidfeld, w Malezji Kubica. Jeśli do tego dodać drugą lokatę krakowianina w kwalifikacjach przed zmaganiami w Melbourne, to trudno się dziwić entuzjazmowi, jaki zapanował w zespole. Okazało się, iż przedsezonowe obawy były albo przedwczesne, albo stanowiły najzwyczajniejszy blef. Bolid w barwach BMW spisywał się bardzo dobrze, kierowcy udowodnili znakomite przygotowanie do zmagań. Jak będzie w niedzielę na torze Sakhir? - Na pewno obiekt różni się od torów w Melbourne czy Sepang. Ma długie proste, na których końcu znajdują się strefy mocnych dohamowań, poza tym jest praktycznie pozbawiony szybkich zakrętów. Kluczową rolę w wyścigu może odegrać wiatr. Mam nadzieję, że nie okaże się zbyt silny, bo nasz bolid jest dość podatny na jego podmuchy - przyznaje Kubica. Polak znajduje się obecnie na piątym miejscu w klasyfikacji kierowców. Gdyby nie nieszczęśliwy wyścig w Melbourne (najpierw taktyczne błędy zespołu, potem zdarzenie z Kazuki Nakajimą - zawinione przez Japończyka), mógł być dużo wyżej, nawet na samym czele! Teraz jest optymistą. - Jestem przekonany, że będziemy w Bahrajnie bardzo konkurencyjni. Świetnie rozpoczęliśmy sezon i sam jestem ciekaw, co się jeszcze wydarzy - mówi. Kubica ma dobre wspomnienia z toru Sakhir. Przed rokiem, po kiepskiej inauguracji sezonu, zdobył nań pierwsze w sezonie punkty, teraz przyjeżdża w zupełnie innej roli - jednego z faworytów. Niedzielne zawody - podobnie jak GP Malezji - będą miały szczególne znaczenia dla zespołu Polaka. W Bahrajnie mieści się bowiem BMW Performance Center wraz z wyścigową szkołą jazdy Formuły BMW oraz Centrum Treningu Kierowców BMW. - Jesteśmy zmotywowani. Naszym celem jest utrzymanie dotychczasowego poziomu - nie ukrywa Mario Theissen, dyrektor BMW-Motorsport. Willy Rampf, dyrektor techniczny teamu, dodaje: - W Australii i Malezji było dobrze, co potwierdziło, iż znaleźliśmy się na właściwej drodze rozwoju. Na razie jednak nie można mówić, iż wykrystalizowała się już wyraźna czołówka. Musimy jeszcze poczekać przynajmniej wyścig, może dwa, by powiedzieć coś więcej na temat aktualnego podziału sił. Liderem MŚ jest Brytyjczyk Lewis Hamilton (McLaren-Mercedes - 14 pkt), który wygrał w Melbourne i był piąty w Sepang. Tuż za nim znajduje się Fin Kimi Raikkonen (Ferrari), który zgromadził tyle samo punktów (11) co Heidfeld. Kubicę (8) wyprzedza jeszcze Fin Heikki Kovalainen (McLaren - 10). Wśród konstruktorów prowadzi McLaren (24) przed BMW (19). W Bahrajnie najwięcej do powiedzenia powinni mieć jednak kierowcy Ferrari, przynajmniej jeden z nich - Raikkonen (Felipe Massa jakoś nie może odnaleźć się w rywalizacji bez pomocy kontroli trakcji). Bolidy włoskiej stajni są świetnie przygotowane, a do tego właśnie na torze Sakhir Fin i Brazylijczyk testowali je przed sezonem. Każdy fragment obiektu znają więc doskonale. W podobnej sytuacji są również zawodnicy Toyoty, ale po nich spektakularnych wyników raczej nie należy się spodziewać. Przed rokiem w GP Bahrajnu najlepszy był Massa. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-04-04

Autor: wa