Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy TIR-y zaczną jeździć koleją?

Treść

PKP i ekolodzy chcą przenieść wielkie ciężarówki z dróg na kolej. Zwolennicy hasła "TIR-y na tory" przekonują, że inwestycje w transport kombinowany będą rozwiązaniem takich konfliktów, jak spór o dolinę Rospudy. Pomysł kolejowego przewozu ciężarówek nie jest nowy, jednak dopiero teraz zdobywa poparcie polskich decydentów. Tzw. transport kombinowany (kolejowo-drogowy) już od ćwierć wieku rozwija się w USA i Europie Zachodniej. Polega on na przewożeniu naczep TIR-ów lub całych ciężarówek na specjalnych wózkach kolejowych, bez konieczności rozładunku. Takie rozwiązanie uchodzi za przyjazne dla środowiska i mieszkańców, którym oszczędza smrodu, spalin i hałasu. Ukute przez ekologów hasło "TIR-y na tory" w ostatnich latach spotykało się z lekceważeniem, ale zyskało na aktualności za sprawą kłótni o dolinę Rospudy. W tegorocznym budżecie przewidziano 15 milionów złotych na pilotażową linię pociągu do przewozu TIR-ów na trasie Rzepin-Słubice. Jak zapowiedział minister Jerzy Polaczek, pierwszy eksperymentalny pociąg powinien ruszyć w ciągu dwóch-trzech miesięcy. PKP zapewnia, że dysponuje odpowiednimi torowiskami do rozwinięcia transportu kombinowanego na znaczną skalę. TIR-y miałyby być przewożone po zmodernizowanych trasach kolejowych Słubice-Terespol i Zgorzelec-Medyka. - Spór wokół doliny Rospudy dowodzi, że projekt "TIR-y na tory" to najlepsze rozwiązanie. Nie ma problemu z infrastrukturą kolejową, potrzeba tylko decyzji politycznej rządu - przekonuje Krzysztof Łańcucki, rzecznik spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Sceptycy podkreślają jednak, że "TIR-y na torach" to wyjątkowo kosztowny środek transportu - szczególnie dla przewoźników. Aby firmy przewozowe chciały z niego korzystać, konieczne są odpowiednie zachęty ze strony państwa. Władze Szwajcarii i Austrii - gdzie transport kombinowany jest najbardziej rozpowszechniony - szczodrze dotują kolej z budżetu. - Idea, żeby uwolnić drogi od ciężkiego ruchu towarowego jest bardzo słuszna, ale "TIR-y na tory" to najdroższa z możliwych metod. Na takie rozwiązanie mogą sobie pozwolić bogate kraje, a nie Polska; poza tym nasza infrastruktura kolejowa pozostawia wiele do życzenia - ocenia Adrian Furgalski, ekspert rynku kolejowego z Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR". Jego zdaniem znacznie lepszym rozwiązaniem jest podniesienie nakładów na remonty torowisk i rozwój transportu kontenerowego. Entuzjaści projektu "TIR-y na tory" - m.in. organizacje ekologiczne - uważają natomiast, że warto przeznaczyć na niego dodatkowe środki, ponieważ ta inwestycja szybko się zwróci. - Komisja Europejska stawia na transport proekologiczny, kombinowany. Na razie przewoźnikom nie opłaca się korzystać z kolei, ale kwestią czasu jest wprowadzone dodatkowych opłat dla TIR-ów, zgodnie z zasadą zanieczyszczający płaci - mówi Rafał Górski z Instytutu Spraw Obywatelskich, koordynator kampanii "TIR-y na tory". Dzisiaj polskim kolejom brakuje odpowiedniego taboru do transportu kombinowanego, ale gotowe rozwiązanie już czeka. Instytut Pojazdów Szynowych "Tabor" z Poznania dysponuje gotowym do wdrożenia prototypem pociągu do przewozu naczep TIR-ów. - Nasz prototyp został już przebadany i wysoko oceniony m.in. przez ekspertów niemieckich. Wcześniej rząd nie był nim zainteresowany, ale teraz zaczyna się coś dziać; mamy pozytywne sygnały z Ministerstwa Transportu - zdradza docent Marian Menwid z Instytutu Pojazdów Szynowych. GRZEGORZ NYCZ "Dziennik Polski" 2007-03-01

Autor: wa