Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy Platforma osłoni WSI?

Treść

Sprawą rzekomej afery korupcyjnej w Komisji Weryfikacyjnej WSI, wiarygodnością zeznań funkcjonariuszy WSI Leszka Tobiasza i Aleksandra Lichockiego oraz charakterem kontaktów marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z negatywnie zweryfikowanymi oficerami WSI powinna zająć się nowa komisja śledcza - uważają posłowie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Wczorajszą publikację "Naszego Dziennika", w której odsłoniliśmy rolę, jaką odegrał Tobiasz w nielegalnej operacji WSI wobec ks. abp. Juliusza Paetza, nazywają "wstrząsającą". Były szef MON Jerzy Szmajdziński zaprzecza, by w okresie, gdy kierował resortem, mogło dochodzić do działań WSI przeciw hierarchom Kościoła. Jednak archiwa teczki "Anioł" wskazują, że o całej operacji wiedziało najwyższe kierownictwo WSI bezpośrednio podległe ministrowi. "Teraz wszystko układa się w logiczną całość" - tak parlamentarzyści komentują publikację "Naszego Dziennika", w której ujawniliśmy, iż ppłk Leszek Tobiasz, główny świadek prokuratury w sprawie rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI, był oficerem prowadzącym nielegalne działania, które zmierzały do skompromitowania - przy wykorzystaniu ściśle wyselekcjonowanych dziennikarzy - ks. abp. Juliusza Paetza, byłego metropolity poznańskiego. Negatywnie zweryfikowany oficer WSI, który - według niepotwierdzonych informacji - nadal pracuje w służbach specjalnych, był osobiście zainteresowany tym, by te informacje nie ujrzały - czy to w wyniku prac Komisji Weryfikacyjnej czy publikacji książki Wojciecha Sumlińskiego - światła dziennego. - Dobrze się stało, że "Nasz Dziennik" tę sprawę podjął. Wskazuje ona i potwierdza nielegalne działania żołnierzy WSI za pozwoleniem, a nawet na polecenie najwyższych zwierzchników WSI. Odsłania nie tylko patologię, nie tylko tej służby, ale i całego systemu nadzoru nad nią i wykorzystywania polityków przez WSI. Mam wrażenie, w świetle znanych już informacji, że Tobiasz jest narzędziem, którym dzisiaj ktoś się zręcznie posługuje przeciwko Komisji Weryfikacyjnej i w obronie WSI - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Antoni Macierewicz, były szef Komisji Weryfikacyjnej WSI. Występując wczoraj w Polskim Radiu, Macierewicz tłumaczył, że ppłk Leszek Tobiasz, który miał zajmować się tą sprawą, był zaufanym oficerem komunistycznych służb specjalnych. Poruszenia nie ukrywają również członkowie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, którzy zgodnie przyznają, że ta sprawa ich zbulwersowała, a w świetle ujawnionych przez nas faktów - zeznania Tobiasza w sprawie rzekomej korupcji stają się mało wiarygodne, a jego rola dwuznaczna. Poseł Marek Biernacki w poniedziałkowym wywiadzie dla "Naszego Dziennika" podkreślał, że sprawę należy dokładnie zbadać, uwzględniając rolę, jaką odegrał w niej ppłk Tobiasz. Z parlamentarzystą PO są zgodni również przedstawiciele opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości. I choć już podczas jednego z najbliższych posiedzeń speckomisja wysłucha redaktora Wojciecha Sumlińskiego, to jednak - jak mówią sami parlamentarzyści - w tej sprawie potrzebne jest powołanie działającej jawnie i w sposób czytelny dla opinii publicznej komisji śledczej. Przede wszystkim dlatego, by ze strony służb specjalnych czy wymiaru sprawiedliwości nie doszło do "mataczenia w sprawie". Z parlamentarzystą PO są zgodni również przedstawiciele opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości. I choć już podczas jednego z najbliższych posiedzeń speckomisja wysłucha redaktora Wojciecha Sumlińskiego, to jednak - jak mówią sami parlamentarzyści - w tej sprawie potrzebne jest powołanie działającej jawnie i w sposób czytelny dla opinii publicznej komisji śledczej. Przede wszystkim dlatego, by ze strony służb specjalnych czy wymiaru sprawiedliwości nie doszło do "mataczenia w sprawie". - Prokuratura może speckomisji przecież najzwyczajniej w świecie pewnych informacji odmówić, wielokrotnie już to zresztą czyniła, nie udostępniając komisji materiałów, które były nam potrzebne - podkreśla poseł Jarosław Zieliński. Platforma zablokuje komisję śledczą? Powołanie jednak kolejnej komisji śledczej - nawet przy wątpliwościach posłów PO co do osoby Leszka Tobiasza i prawdziwości prokuratorskich zarzutów - może jednak nie być możliwe. W swoistym centrum całej afery występuje bowiem osoba marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, dziś jednego z najbardziej wpływowych polityków Platformy. Jak ujawniliśmy przed tygodniem, zeznania, jakie złożyli w prokuraturze Komorowski i Tobiasz dotyczące kontaktów polityka PO z oficerami WSI, znacznie się różnią. - Jest rozkochany w wojsku. To jego największa miłość. I być może, jak to w miłości, zbytnie zaufanie zaplątało go w sytuację, w której trudno znaleźć wyjście - próbuje swojego klubowego kolegę tłumaczyć w nieoficjalnej rozmowie jeden ze znanych polityków Platformy Obywatelskiej. Ale owa "miłość" może mieć przyczyny bardziej wymierne i dotyczyć okresu, gdy - jak wynika z raportu z weryfikacji WSI - Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher "utopili" znaczne oszczędności w parabankowej działalności płk. Janusza Palucha (str. 77 raportu). Tobiasz - narzędzie w operacji Dziś, jak przyznają parlamentarzyści ze speckomisji, wszystko wskazuje na to, że Tobiasz w sprawie rzekomej afery korupcyjnej był tylko narzędziem, które miało zdyskredytować Komisję Weryfikacyjną, a przy okazji pozwolić służbom na przejęcie przygotowywanej do druku, a niewygodnej dla nich książki Sumlińskiego. Komisja śledcza mogłaby wskazać, kto pociągał za sznurki. Również w sprawie prowadzonych przez Tobiasza działań w 2002 roku wobec ks. abp. Paetza. Bo, że podpułkownik WSI nie działał na własną rękę w świetle materiałów teczki "Anioł", nie ulega wątpliwości. - Nie mam żadnej wiedzy. Mogła być jednoźródłowa informacja, ale nic, co by znaczyło, że WSI prowadzą operację pod kryptonimem "Anioł" - zapewniał wczoraj w radiu Zet wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński (Lewica), były szef MON. Jednak zarówno Janusz Zemke (Lewica), jak i posłowie ze speckomisji nie mają wątpliwości, że działalność Tobiasza nie była jednostkowym przypadkiem samowoli oficera. Świadczy o tym wykaz osób, które zapoznały się z dokumentacją "Anioła" - wśród nich szef oddziału 33. WSI płk Jerzy Romanowski i Marek Dukaczewski, szef WSI. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-10-21

Autor: wa