Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co urzędnik robi po godzinach...

Treść

Malborscy radni sprawdzą, czy zachodzi konflikt interesów między pracą w administracji samorządowej Dariusza Lemki, naczelnika Wydziału Architektury i Gospodarki Nieruchomościami w malborskim magistracie, który wykonuje także zlecenia dla prywatnych podmiotów gospodarczych. Jedno ze zleceń naczelnik wykonał dla firmy, której współwłaścicielem jest żona burmistrza Malborka Andrzeja Rychłowskiego (PO). Sam zainteresowany nie widzi w tym nic niestosownego - dzisiaj mija termin złożenia wyjaśnień przez Dariusza Lemkę, których zażądała Komisja Rewizyjna Rady Miasta.
Podczas ostatniej sesji malborscy samorządowcy zdecydowali, że Komisja Rewizyjna Rady Miasta sprawdzi, czy architekt Dariusz Lemka, wykonując projekty na zlecenie prywatnych inwestorów, nie łamie ustawy o pracownikach samorządowych. Wniosek o przyjrzenie się tej sprawie przedstawił Arkadiusz Mroczkowski (PO), przewodniczący Rady Miasta Malborka.
Cała sprawa dotyczy projektowania osiedla domów wielorodzinnych w Malborku dla firmy Domex, której współwłaścicielem jest obecnie Katarzyna Markowska-Rychłowska, żona burmistrza Malborka Andrzeja Rychłowskiego. Przed ostatnimi wyborami samorządowymi firmą kierował sam Rychłowski - odszedł z niej po zdobyciu fotela burmistrza. Teraz Andrzej Rychłowski jest zwierzchnikiem miejskiego architekta Dariusza Lemki. Już te okoliczności budzą poważne wątpliwości.
Sprawa nabrała biegu po tym, jak do biura poselskiego Julii Pitery, pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją, wpłynęło pismo na temat interesów Domeksu. Pani minister wystąpiła wtedy z pismem do Komisji Rewizyjnej, w którym napisała m.in.: "Do mojego Biura Poselskiego wpłynęło pismo, w którym zostałam poinformowana, że Pan Dariusz Lemka, będący naczelnikiem Wydziału Architektury i Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miasta Malborka, oprócz sprawowanej funkcji współrealizował prace projektowe na terenie gminy Malbork, które zostały zlecone przez osoby fizyczne i podmioty gospodarcze. Był on między innymi członkiem zespołu projektującego budynek wielorodzinny, którego inwestorem jest firma 'Domex' należąca do żony burmistrza miasta Malborka Pana Andrzeja Rychłowskiego". I dalej czytamy: "Informacjom dotyczącym świadczenia doraźnej współpracy dla innych podmiotów niż Urząd Miasta Malborka nie zaprzecza zastępca burmistrza miasta Malborka Pan Jerzy Skonieczny".
List od posłanki trafił na ręce Krzysztofa Grylaka, przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. - Byłem zdumiony, że pismo jest adresowane do mnie wprost. Komisja takie sprawy bada, ale na zlecenie rady miasta. Zajmując się od razu tą sprawą, przekroczyłbym swoje kompetencje. Zwołałem więc oddzielne posiedzenie komisji - wyjaśnia Krzysztof Grylak.
Posiedzenie Komisji Rewizyjnej zostało zwołane bezpośrednio po sesji rady miasta, która odbyła się 17 września. To wtedy radni formalnie przekazali jej do zbadania kwestię zleceń Dariusza Lemki. Komisja poprosiła, by naczelnik Wydziału Architektury i Gospodarki Nieruchomościami osobiście ustosunkował się do sprawy zawartej w piśmie poseł Pitery. Miał na to czas do 1 października. W drugim swoim piśmie KR wnioskuje o analizę prawną i wyjaśnienie, czy zgodna z prawem jest sytuacja, gdy ktoś, kto zajmuje kierownicze stanowisko w administracji samorządowej (w tym przypadku naczelnik wydziału), może realizować zlecenia dla podmiotów, które są "potencjalnymi stronami postępowań administracyjnych prowadzonych przez jednostkę, którą kieruje". Warto tu dodać, że radny Grylak wnioskował za powołaniem prawnika niezależnego od magistratu, jednak takie rozwiązanie nie znalazło akceptacji wśród pozostałych członków KR wywodzących się przeważnie z PO i Lewicy. Wytypowany przez nich prawnik z urzędu miasta, a więc podlegający służbowo burmistrzowi, ma przygotować analizę do 10 października. Z kolei najbliższe posiedzenie Komisji Rewizyjnej odbędzie się 16 października. Po zapoznaniu się z obiema odpowiedziami, KR przedstawi swoje stanowisko radzie miasta.
Dariusz Lemka uważa, że nie złamał prawa. - Jestem architektem, mam uprawnienia, architekt z definicji jest wolnym zawodem, mam cztery piąte etatu po to, by doskonalić swój zawód. Będąc architektem, mam prawo uprawiać swój zawód po godzinach pracy w urzędzie. Nie jestem ani firmą wykonującą zlecenie, ani dominującym członkiem zespołu, tylko jednym z jego członków - powiedział nam Dariusz Lemka. I dodał, że w skład takiego zespołu wchodzi nawet kilkanaście osób.
Z kolei burmistrz miasta Andrzej Rychłowski uważa, że w sprawie nie występuje konflikt interesów. Wyraził również pewność, iż Komisja Rewizyjna zbada sprawę należycie. Jednocześnie Rychłowski dodaje, że dysponuje już opinią prawnika, która "jest podobna do tych, które wcześniej zostały skierowane do pani poseł". Burmistrz miasta nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów. Powiedział jedynie, że informacje na temat naczelnika nie mają żadnego uzasadnienia w faktach. Dariusz Lemka tłumaczy też, iż nie doszło do kolizji interesów, bo jego urząd nie wydawał pozwolenia na budowę firmie Domex, tylko starosta powiatu malborskiego.
- To prawda, zawód architekta jest wolnym zawodem. Ale w tym wypadku jest to funkcja administracyjna. Jeśli więc wykonuje się prace architekta na poziomie urzędu, to poza tym zakresem nie można wykonywać żadnych innych czynności. W przeciwnym razie jest to naruszenie ustawy o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne - tłumaczy prawnik i poseł Andrzej Dera (PiS). Według niego, urzędnik państwowy lub samorządowy, dysponujący środkami publicznymi, musi kierować się tylko interesem publicznym, a nie interesem danej spółki.
Domex kupuje działkę
Ciekawe są też okoliczności kupna działki budowlanej przez Domex. Firma zdecydowała się wziąć udział w przetargu ogłoszonym przez burmistrza Malborka Andrzeja Rychłowskiego, męża współwłaścicielki przedsiębiorstwa. Na stronie internetowej UM w Malborku można przeczytać, iż na sprzedaż wystawionych było 2527 m kw. gruntu na osiedlu Południe, przeznaczonych pod budownictwo wielorodzinne. W licytacji brały udział trzy podmioty i wygrał Domex. Wszystko odbyło się formalnie zgodnie z prawem, jednak zdaniem samorządowców Malborka, jest coś niestosownego w tym, że miejska nieruchomość przeszła w ręce spółki żony burmistrza, który przetarg ogłosił. - Wierzę, że burmistrz nie przekroczył prawa, ale co on teraz powie mieszkańcom Malborka? To było posunięcie wysoce niestosowne, jakkolwiek niestety dziś nagminne - ocenia Edward Siarka, poseł PiS z sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, były samorządowiec.
Burmistrz Malborka tłumaczy się, że jego żona prowadzi działalność gospodarczą (deweloperską) i brała udział w przetargu nieograniczonym. Według ustawy o zamówieniach publicznych, członkowie Komisji ds. Zamówień Publicznych składają deklaracje, iż nie czerpią żadnych korzyści ze spółek i nie są z nimi powiązani relacjami rodzinnymi. Rychłowski twierdzi, że owszem, przepisy te obowiązują, ale tylko w wypadku, gdy "przetarg rozpisuje się na jakieś roboty lub usługi", na które składa zamówienie gmina, ale nie w momencie, gdy zbywa ona mienie i jest ogłoszony przetarg publiczny na zbycie nieruchomości - wtedy burmistrz nie składa żadnych tego typu deklaracji.
Prawnicy przypominają jednak, że ostateczne protokoły Komisji Rewizyjnej zatwierdzają jej kierownicy, w tym przypadku burmistrz, który miał możliwość zadbania o to, by spółka jego żony w przetargu nie startowała, z tego względu, iż mógł mieć dostęp do wszelkich informacji, m.in. dotyczących wcześniej złożonych ofert.
Zdaniem ekspertów z warszawskiego Instytutu Sobieskiego, nie wszystko można jednak tłumaczyć literą prawa, bo rzeczywiście naczelnik Lemka nie prowadzi działalności gospodarczej, a tylko tego wyraźnie zakazuje mu prawo. - Są pewne zasady niepisane, których należy przestrzegać. To, że ta osoba nie prowadzi działalności, nie ma tu znaczenia. Tak po prostu nie powinno być, to sytuacja całkowicie chora. Czy w mieście nie było innych architektów, musiał to być urzędnik? Chodzi tu przecież o transparentność urzędu - mówi Grzegorz Szczodrowski z Instytutu Sobieskiego. - A to, że pozwolenie na budowę wydaje starosta powiatu, nie ma tu nic do rzeczy. Jeżeli jest naczelnikiem wydziału, to jest odpowiedzialny za pewne rzeczy w gminie. Jak więc można być petentem w stosunku do siebie? Jeżeli ktoś wybiera pracę w urzędzie, to ze wszystkimi tego konsekwencjami - konkluduje ekspert.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-10-01

Autor: wa