Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Cenowa walka kosztem pacjenta

Treść

Aptekarze apelują do Ministerstwa Zdrowia, aby resort ukrócił działania producentów leków i firm farmaceutycznych, którzy dowolnie manipulują cenami leków. W konsekwencji traci na tym pacjent i budżet państwa. Przedstawiciele aptekarzy domagają się od resortu wprowadzenia stałych cen detalicznych na leki refundowane, stałych niskich marż dla producentów i firm farmaceutycznych oraz kontrolę naliczania cen. Ministerstwo widzi konieczność wprowadzenia tych zmian. Zdaniem wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, "mamy tu do czynienia z walką konkurencyjną", na której traci pacjent i budżet państwa. - Chcemy wynegocjowania tych samych cen lekowych przez Ministerstwo Zdrowia w każdej aptece - apeluje mgr farmacji Krzysztof Przystupa w imieniu środowiska aptekarskiego ziemi lubelskiej. Według niego, nie może być tak, że w jednej aptece ten sam preparat kosztuje 50 zł, a w drugiej 100 zł, ponieważ jest to sterowanie rynkiem dla własnych interesów. - Żądamy jednego: żeby każdy pacjent w całym kraju mógł dostać w tej samej cenie ten sam preparat i nie musiał biegać od apteki do apteki - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Przystupa. Dodał, że w tej chwili sytuacja wygląda tak, że w pięciu czy dziesięciu aptekach w regionie ceny leków są obniżone o połowę lub nawet więcej. Dotyczy to zarówno preparatów na receptę czy w sprzedaży odręcznej. W ten sposób apteki te zwiększają zdecydowanie sprzedaż jednego leku w skali całego kraju, natomiast w pozostałej części aptek, gdzie nie ma tych preparatów w niższej cenie, pacjenci za te same leki przepłacają. - U nas nikt tego nie kontroluje, za to wszystko płaci pacjent - podkreślają aptekarze. Zadziwiające jest też to, że kiedy na rynku pojawia się zamiennik danego leku, to cena leku oryginalnego spada nawet o 2/3 w stosunku do ceny pierwotnej! O czym to świadczy? - Producenci leków zawyżają ceny z pełną świadomością, tak jak im się to podoba. A jeśli obniżą ceny, to znaczy, że mają jeszcze z czego. W konsekwencji jest to drenowanie kieszeni pacjenta tak długo, jak się da i na ile się da - uważa Przystupa. Oznacza to, że tak naprawdę państwo nie ma nad tym kontroli, skoro producenci dyktują swoje warunki kosztem dobra pacjentów. Zdaniem aptekarzy, sytuację uzdrowiłoby chociażby wprowadzenie stałej ceny na preparaty refundowane. - Chodzi o stałe ceny detaliczne. Wtedy nie będzie tego, co się dzieje dzisiaj. W każdej aptece pacjent zapłaci za lek najniższą cenę, a nie tylko w aptekach uprzywilejowanych - komentuje Przystupa. Aptekarze zaapelowali również do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), aby bacznie pilnowali marż i cen ustalonych na preparaty przez firmy i producentów w obronie kieszeni pacjenta. Jak powiedziała nam Aneta Styrnik z biura prasowego Urzędu, UOKiK nie zajmuje się poziomem i wysokością cen. - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zajmuje się regulowaniem poziomu cen w Polsce. Od 18 lat mamy wolny rynek i ceny kształtowane są przez podaż i popyt. W związku z tym konsument ma prawo wyboru, czy skorzysta z oferty danego przedsiębiorstwa, czy też poszuka dla siebie oferty tańszej i korzystniejszej - wyjaśniła Styrnik. Usztywnić ceny Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha powiedział nam, że trwają prace nad usztywnieniem cen. Jego zdaniem, nie może dochodzić do takich sytuacji, że w momencie pojawienia się leku w aptece jego cena pierwotna jest bardzo wysoka, natomiast w momencie, kiedy pojawiają się zamienniki tego preparatu, cena oryginalnego leku znacznie spada. - Nie może być takich różnic cenowych - podkreślił Piecha. Poinformował, że trwają prace idące w tym kierunku. Dotyczą one zmian m.in. w ustawie o świadczeniach zdrowotnych, która reguluje kwestie refundacji leków, a także w ustawie o cenach mówiącej o zasadach ustalania cen leków refundowanych. Dodał, że te regulacje są już w Sejmie. - W walce z prywatnymi producentami państwo może tylko usztywniać ceny, nic więcej nie możemy zrobić. Chodzi o to, żeby lek refundowany miał stałą cenę detaliczną w każdej aptece w Polsce - wyjaśnił wiceminister. - Ci producenci stosują ogromne rabaty, to znaczy, że mają zapasy cenowe na te leki. W konsekwencji udają, że lek nie może być tańszy niż 5 zł, a jak przyjdzie co do czego, to są w stanie go sprzedać za złotówkę. A to jest po prostu walka konkurencyjna - ocenił wiceszef resortu zdrowia. Zmienić prawo W jego ocenie, w walce z tym zjawiskiem pomoże również wprowadzenie zmian w prawie farmaceutycznym polegających na "racjonalizacji na rynku aptecznym poprzez odpowiednie wydawanie leków z wykorzystaniem fachowych pracowników, jakimi są aptekarze". Obecnie w Polsce działa ok. 13 tys. aptek. Według analiz ekonomicznych przy takim zagęszczeniu wiele z nich nie jest w stanie się utrzymać. Zdaniem wiceministra, nowe przepisy mają polepszyć jakość obsługi farmaceutycznej oraz zlikwidować chore zasady walki o portfel pacjenta. Działania te mają również przeciwstawić się gorszącym zjawiskom promocji i dopłacania do leków refundowanych. Z kolei wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia poseł Małgorzata Stryjska (PiS) informuje, że posłowie pracują nad wprowadzeniem zakazu reklam aptek i firm farmaceutycznych. - Były takie reklamy aptek, które mówiły: jak przyjdziesz do nas z receptą, to wyjdziesz od nas z pieniędzmi. Czyli jak przyniesiesz receptę, to my ci jeszcze dopłacimy za ten lek. Prace nad nowelizacją prawa farmaceutycznego w pierwszej kolejności mają polegać na zakazie reklamy aptek, aby przez to zminimalizować możliwość działania korupcyjnego - powiedziała nam Stryjska. Podkreśliła także, że ceny detaliczne można ustalać tylko na leki refundowane. Natomiast jeśli chodzi o leki nierefundowane, to nie ma takiej możliwości, ponieważ mamy tu do czynienia z działalnością gospodarczą i minister nie może ustalać cen tych leków. Magdalena M. Stawarska "Nasz Dziennik" 2007-02-14

Autor: wa