Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ból głowy z ministrami

Treść

- Dziś po południu, po posiedzeniu rządu, premier Donald Tusk przedstawi trzech nowych ministrów, którzy zastąpią zdymisjonowanych po aferze hazardowej - zapowiedział rzecznik rządu Paweł Graś. A być może już za chwilę będzie musiał szukać kolejnego następcy dla ministra skarbu Aleksandra Grada, który stanowiskiem może zapłacić za ujawnienie kolejnej afery - tym razem stoczniowej. Poseł koalicyjnego PSL Eugeniusz Kłopotek już ogłosił, że jeżeli premier Tusk zechce być w swoim działaniu konsekwentny, to los Grada jest przesądzony.
Poseł ludowców nie wykluczył również dymisji całego rządu jako skutku wychodzących na światło dzienne afer. To oznaczałoby nowe wybory parlamentarne. Warto jednak zauważyć, że Eugeniusz Kłopotek już niejeden raz w mediach "wyprowadzał" Polskie Stronnictwo Ludowe z koalicji z Platformą Obywatelską. Powodów do wcześniejszych wyborów nie widzi marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO). - Wcześniejsze wybory robi się, kiedy koalicja większościowa nie funkcjonuje. A dzisiaj funkcjonuje, więc nie widzę żadnego powodu, aby budować tego rodzaju spekulacje - komentował Komorowski rewelacje swojego kolegi z rządowej koalicji.
Choć już niektórzy położyli głowę Grada na stole, dymisja szefa resortu skarbu nie musi być taka pewna. Grada uratować może nie tylko niechęć premiera do dalszych zmian w rządzie, ale i zbyt krótka ławka PO. Nawet jeżeli premier Donald Tusk zdecydowałby się swojego kolegę zdymisjonować, to nie miałby go kim zastąpić. Podobne problemy Donald Tusk ma i teraz, poszukując kandydatów na zwalniane w wyniku ujawnienia afery hazardowej stanowiska: ministra spraw wewnętrznych po Grzegorzu Schetynie i ministra sportu - po Mirosławie Drzewieckim. Nie mówiąc już o tece ministra sprawiedliwości. Zdymisjonowany Andrzej Czuma sam został ministrem "z łapanki" w sytuacji, gdy nie udało się znaleźć kandydata z odpowiednim doświadczeniem, który mógł zastąpić Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Na giełdzie nazwisk nowych ministrów pojawiają się Jerzy Miller, który miałby zostać szefem MSWiA, i Krzysztof Kilian - na stanowisko ministra sportu. Miller to wojewoda małopolski. Od lat piastuje funkcje w administracji publicznej. Zanim został wojewodą, był wiceprezydentem Warszawy u Hanny Gronkiewicz-Waltz. W rządzie Jerzego Buzka - wiceministrem finansów, a za rządów SLD został nominowany na szefa Narodowego Funduszu Zdrowia.
Kilian to były działacz Kongresu Liberalno-Demokratycznego i Unii Wolności. W rządzie Hanny Suchockiej był ministrem łączności. W zeszłym roku został wiceprezesem Polkomtela, operatora sieci komórkowej Plus. Kłopoty z krótką ławką sprawiają, że na swoją ministerialną szansę mogą liczyć dotychczasowi zastępcy ministrów. W odwodzie trzymany jest cały czas np. obecny wiceminister sportu Adam Giersz. Za rządów Leszka Millera Giersz został szefem Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu oraz wiceministrem w resorcie edukacji narodowej i sportu. Najbardziej jest chyba jednak znany jako wieloletni trener reprezentacji Polski w tenisie stołowym z czasów, gdy nasz kraj reprezentowali Andrzej Grubba i Leszek Kucharski. Krótka ławka Platformy sprawia, że najpewniejszy swojej ministerialnej przyszłości, spośród dotychczasowych zastępców ministrów, może być senator Platformy Krzysztof Kwiatkowski, który mógłby zastąpić Andrzeja Czumę. W przeszłości Kwiatkowski był m.in. sekretarzem premiera Buzka i wiceprezydentem Zgierza. Przed trzema laty przegrał z Jerzym Kropiwnickim, w drugiej turze, wybory na prezydenta Łodzi.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-10-13

Autor: wa