Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Badania rejestratorów trzykrotnie dłużej

Treść

Dopiero 18 czerwca do Polski wrócą biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych, którzy w Moskwie uczestniczą w badaniach oryginalnych zapisów pokładowego rejestratora głosu z kabiny samolotu Tu-154M. Prawdopodobnie w tym samym terminie prace zakończą też biegli analizujący oryginalną taśmę zawierającą parametry lotu z 10 kwietnia 2010 roku. Czy na tak znaczące wydłużenie czasu prac mogły mieć wpływ problemy z odczytem danych? Prokuratura wojskowa tłumaczy tę sytuację poszerzonym o badanie rejestratorów parametrycznych zakresem prac.
Od 30 maja dwóch polskich biegłych z zakresu fonoskopii z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie w towarzystwie prok. płk. Tomasza Mackiewicza z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przebywa w Moskwie, gdzie uczestniczą w badaniach oryginalnego zapisu z rejestratora głosu (CVR) z kabiny Tu-154M. Pierwotnie prokuratura zaplanowała badania na siedem dni, jednak prace się przeciągnęły. Eksperci mają wrócić 18 czerwca br., a to oznacza, że będą pracować w Moskwie trzykrotnie dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Czym spowodowane jest tak znaczne wydłużenie badań i czy biegli napotkali problemy podczas swoich prac? Prokuratura wojskowa utrzymuje, że przedłużony pobyt ekspertów jest związany z szerszym, niż zakładano przed wyjazdem, zakresem prac. Chodzi o badanie rejestratora parametrów lotu (FDR). Tyle że do przeprowadzenia jego analizy do Moskwy 5 czerwca br. wyjechało dodatkowo trzech biegłych. Prawdopodobnie także oni wrócą do kraju do 18 czerwca br.
- Biegli z IES powrócą do Polski 18 czerwca. Termin badań prowadzonych w Moskwie został przedłużony z uwagi na ich charakter oraz zakres. Ponadto pamiętajmy, że badania zostały rozszerzone o analizę rejestratora parametrycznego - powiedział nam kpt. Marcin Maksjan z biura rzecznika prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej. - Prace w Moskwie na razie układają się prawidłowo. Trwają badania, eksperci pracują codziennie i nie ma tutaj żadnych problemów - zapewnił. Pytany o efekty dotychczasowych prac kpt. Maksjan przyznał, że nie należy spodziewać się tego rodzaju informacji nawet tuż po powrocie ekspertów z Moskwy, gdyż celem badań było zebranie informacji niezbędnych do wydania opinii fonoskopijnej przez IES. - Ten wyjazd był determinowany właśnie potrzebą sporządzenia tej opinii. Stąd też należy się spodziewać, że ostateczne wnioski z tego badania zostaną zawarte właśnie w końcowym opracowaniu IES - dodał. Jak przyznał, sprawa nie jest przesądzona i po powrocie ekipy badaczy z Moskwy okaże się, jakie informacje na temat wykonanych prac i wyników przeprowadzonych badań przekazane zostaną opinii publicznej.
O przeprowadzenie badań zewnętrznych oraz wykonanie kopii oryginalnego rejestratora parametrycznego oraz rejestratora głosu Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postulowała we wnioskach o pomoc prawną kierowanych do strony rosyjskiej już 9 czerwca 2010 r., a następnie 19 stycznia 2011 roku. Problem badań CVR był poruszany jeszcze we wniosku z 6 maja br.
Tymczasem pracujący w Krakowie biegli z IES zbadają zapisy rozmów z kabiny Jaka-40, który lądował w Smoleńsku przed katastrofą Tu-154M. Postanowienie dotyczące wykonania takiej ekspertyzy zostało wydane przez prokuratorów prowadzących śledztwo pod koniec maja br. - Biegli mają sporządzić pisemne stenogramy rozmów prowadzonych przez członków załogi Jaka-40 z personelem grupy kierowania lotami lotniska w Smoleńsku podczas podejścia do lądowania 10 kwietnia zeszłego roku - zaznaczył płk Zbigniew Rzepa, rzecznik NPW. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę samolotu Jak-40, która miała lądować w warunkach poniżej minimum, skierował w lutym dowódca Sił Powietrznych gen. broni Lech Majewski. Prokuratura bada, czy występowało bezpośrednie zagrożenie katastrofą w chwili lądowania. Przeciwko dowódcy samolotu por. Arturowi Wosztylowi toczyło się wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne w pułku. Z zeznań załogi wynikało, iż dowódca podjął właściwą decyzję, a pas startowy był widoczny z wysokości 130 metrów. Wojsko nie informuje o efektach postępowania, gdyż jest objęte ono tajemnicą.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2011-06-10

Autor: jc